Szok w Sapporo. Pogrom wielkich nazwisk

PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Karl Geiger
PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Karl Geiger

Wiatr na skoczni w Sapporo znów dał o sobie znać. W niedzielnym konkursie już w pierwszej serii przepadło kilka znaczących nazwisk w świecie skoków.

Okurayama znów okazała się okrutna dla skoczków. Po loteryjnym konkursie w sobotę (w pierwszej serii odpadł m.in. Anze Lanisek), wiatr rządził rywalizacją także w trzecim, niedzielnym konkursie.

Pierwsza seria trwała ponad godzinę, bo podmuchy wiatru wykraczały poza określony korytarz. A czasami wiało tak mocno, że zawodnicy lądowali zdecydowanie poza rozmiarem skoczni. Wobec tego jury często decydowało się na skrócenie rozbiegu. Zawodnicy z czołówki ruszali z drugiej belki.

Niestety, nie zabrakło też "ofiar" loteryjnych warunków w Japonii. Na pierwszej rundzie rywalizację zakończyli tym razem Michael Hayboeck, Marius Lindvik, Karl Geiger, Robert Johansson i Daniel Andre Tande.

To był prawdziwy pogrom wielkich nazwisk w Sapporo. Z całą pewnością nie była to łatwa seria dla Borka Sedlaka, który odpowiada za zapalanie zielonego światła zawodnikom. Można było zauważyć, że stara się zapewnić bezpieczną i równą rywalizację. I o ile z tym pierwszym nie miał większego kłopotu, drugie było wręcz niemożliwe.

Kolejne zawody Pucharu Świata rozegrane zostaną 28 i 29 stycznia w Bad Mitterndorf. Będą to pierwsze w sezonie loty narciarskie.

Czytaj także: Nie ma optymizmu na zapleczu. Słaby występ Polaków w Pucharze Kontynentalnym

ZOBACZ WIDEO: Thurnbichler zwrócił się do Polaków. Co za słowa!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty