Norwegowie z całą pewnością liczyli, że w piątek, w Sapporo, kolejne zwycięstwo dopisze Halvor Egner Granerud. Tym bardziej po znakomitym skoku w kwalifikacjach, w których nie pozostawił złudzeń rywalom.
Tak się jednak nie stało. Triumfator Turnieju Czterech Skoczni musiał uznać wyższość dwóch rywali - Dawida Kubackiego i Ryoyu Kobayashiego. Nie pomógł nawet manewr obniżenia belki w pierwszej serii na życzenie trenera Alexandra Stoeckla. A być może nawet zaszkodził, o czym opowiedział Stoeckl w norweskich mediach.
Stoeckl zaordynował bowiem, aby organizatorzy obniżyli belkę z 12. na 10. Doszło jednak do nieporozumienia, bo belka najpierw została obniżona z 12. na 11., a dopiero po chwili z 11. na 10.
ZOBACZ WIDEO: Historyczny wyczyn Polaka. "Daleka droga przede mną"
- Halvor był zirytowany, bo ta zmiana zajęła trochę czasu. Mówił mi, że nie do końca potrafił zachować spokój. Oddał dobry skok, ale nie był on stuprocentowy - powiedział Stoeckl, cytowany przez portal dagbladet.no.
- W tym czasie warunki zmieniły się na gorsze. Mieliśmy trochę pecha. Przed nami jeszcze dwa konkursy tutaj. Jeśli założymy, że poziom szczęścia i pecha wyrównuje się w czasie, sobota i niedziela mogą być dobre - dodał Stoeckl.
Drugi konkurs PŚ w Sapporo odbędzie się w sobotę o godzinie 8:00 czasu polskiego. Trzeci w nocy z soboty na niedzielę (o godzinie 2:00).
Czytaj także:
- Doleżal w dawnej roli. Zastąpił Horngachera
- "Kandydat do harców". Eksperci już w niego nie wierzyli