Działo się w trakcie i po konkursie 71. Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Zmagania na Bergisel wygrał Dawid Kubacki, który o 3,5 punktu pokonał lidera niemiecko-austriackich zawodów Halvora Egnera Graneruda i o 6,4 punktu Słoweńca Anze Laniska.
Mimo 2. miejsca swojego podopiecznego i znacznego przybliżenia się Graneruda do triumfu w całym turnieju, Alexander Stoeckl nie ukrywał rozgoryczenia. Szkoleniowiec upust swoim emocjom dał podczas wywiadu dla norweskiej NRK.
- To, że decydują się na obniżenie belki tylko dla Kubackiego, wydaje mi się dziwne. To był bardzo miły prezent, który otrzymał. Nie do końca to rozumiem - wypalił Austriak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
- To tam Granerud przegrał zwycięstwo? - dopytywał norweski dziennikarz. - Tak, czuję to - odpowiedział szkoleniowiec i dodał: - Byłem bardzo zirytowany. Nie tylko ja, pozostali trenerzy też, z wyjątkiem polskiego sztabu oczywiście. Są wdzięczni, kiedy to się dzieje, ale wszyscy inni tylko kręcą głowami (więcej TUTAJ).
Cała sprawa dotyczy pierwszej serii. Granerud, który zajął 13. miejsce w kwalifikacjach, skakał w połowie premierowej kolejki i z niekorzystnym wiatrem uzyskał 123,5 metra. Później warunki się poprawiły i już po skoku Norwega jury obniżyło belkę najpierw o jeden stopień, a później jeszcze o kolejny. Kubacki oddał swój skok na 127. metr z 7. belki i otrzymał dodatkowe 8,6 punktu za dwie belki niżej w stosunku np. do Graneruda.
Biorąc pod uwagę tylko matematykę, Kubacki rzeczywiście sporo zyskał nad Norwegiem. Polak był jednak w stanie z dwóch belek niżej skoczyć i tak 3,5 metra dalej niż Granerud. Prawdopodobnie z tego samego rozbiegu co 26-latek, wicelider turnieju mógł polecieć zdecydowanie ponad 130. metr i wtedy Norweg mógłby mieć na półmetku nawet jeszcze większą stratę do Polaka.
Co więcej, sam Thurnbichler przyznał dla NRK, że gdyby jury nie obniżyło w 1. serii belki Kubackiemu, to on sam zdecydowałby się na taki ruch. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy Stoeckl nie zagalopował się w swojej opinii?
- Przecież to nie pierwsza taka sytuacja w tym sezonie, że sędziowie zmieniają belki. Czasami nawet trenerzy, we wcześniejszych konkursach, sami prosili o obniżenie rozbiegów i nie było z tym problemu - podkreślił dla WP SportoweFakty Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach z Sapporo.
- Zawody były przeprowadzone bardzo dobrze. Z kolei ja bym bardziej zwrócił uwagę na sprzęt Norwegów, bo przecież już jeden z ich skoczków został zdyskwalifikowany, Marius Lindvik, podczas Turnieju Czterech Skoczni - dodał nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że Norweg nie przeszedł pozytywnie kontroli kombinezonu już po skoku w noworocznym konkursie w Ga-Pa. Była to już, jak wyliczyli dziennikarze NRK, 40 dyskwalifikacja norweskiego skoczka na przestrzeni ostatnich 10 lat, co dosadnie skomentował m.in. Thomas Thurnbichler, szkoleniowiec polskich skoczków (więcej TUTAJ).
- Nie skupiajmy się jednak na tym za bardzo. W tym turnieju najważniejszą dla nas informacją jest świetna forma polskich skoczków. Ich skoki robią naprawdę wrażenie. Czekam z niecierpliwością na Bischofshofen, bo czeka nas znakomity finał turnieju z Biało-Czerwonymi w roli głównej - podkreślił Wojciech Fortuna.
- Dawid uwielbia skakać na tej skoczni, więc moim zdaniem w Bischofshofen też wygra. Z kolei po cichu liczę na podium Kamila Stocha, który z konkursu na konkurs prezentuje się coraz lepiej. Na początku sezonu mu nie szło, ale nigdy nie przestałem w Kamila wierzyć i okazało się, że było warto. Wraca na swoje miejsce, wśród najlepszych na świecie - dodał nasz rozmówca.
Przed finałem 71. Turnieju Czterech Skoczni Granerud wyprzedza drugiego Kubackiego o 23,3 punktu i trzeciego Laniska o 54,3 punktu. Czwarty jest Piotr Żyła, a piąty Kamil Stoch, który właśnie na 5. pozycji ukończył środowy konkurs w Innsbrucku.
Początek finału 71. TCS w piątek 6 stycznia o 16:30. Dzień wcześniej, o tej samej porze, zostaną rozegrane kwalifikacje.
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty