W sobotę ruszą treningi i kwalifikacje do konkursu noworocznego w Garmisch-Partenkirchen, ale wciąż nie milkną echa tego, co w czwartek działo się w Oberstdorfie. Dużo zamieszania powstało wokół jednej z not, jaką w pierwszej serii otrzymał Dawid Kubacki. Lider Pucharu Świata pofrunął aż 140,5 metra, ale miał problemy przy odjeździe. Można było dostrzec głęboki przysiad.
Dwóch arbitrów dało mu po 17, dwóch po 18, a jeden z sędziów przyznał 19. I właśnie ta "19" stała się problemem i tematem kontrowersji w norweskich mediach.
- Sędzia, który dał 19 Kubackiemu, nie mógł tego widzieć. Polak prawie dotknął ręką śniegu. Sędzia musiał odwrócić wzrok, a trzeba być skupionym, dopóki skoczek nie minie linii, która wyznacza strefę oceniania - powiedział Andreas Stjernen, obecnie ekspert norweskiego Viaplay, cytowany przez dagbladet.no.
Kubacki, w rozmowie z portalem sport.interia.pl, przyznał rację Stjernenowi. - Uważam, że na pewno na "19" nie zasłużyłem. Rzeczywiście ten odjazd był zepsuty. Ale nie winiłbym sędziego, bo oni też mają ciężką robotę. Oglądają nas z dużej odległości, czasem z dziwnych kątów. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że coś mu akurat zasłoniło i zobaczył telemark, a już nie zobaczył tego odjazdu - przyznał.
Polak po pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Do prowadzącego Halvora Egnera Graneruda traci 17,5 punktu.
Czytaj także: W końcu błysk Polki. Takie skoki chcemy oglądać
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?