Sobotnie emocje w PlusLidze rozpoczęło starcie wagi ciężkiej. W hali Podpromie gospodarze, czyli Asseco Resovia Rzeszów podejmowali PGE Skrę Bełchatów. Choć w bieżącym sezonie, tak jak i w poprzednim, podopieczni Marcelo Mendeza nie spisują się na miarę swoich możliwości, to ich starcie z wielokrotnym mistrzem Polski zawsze określane jest mianem "klasyka PlusLigi" i hitu kolejki. Nie inaczej było tym razem.
Początek spotkania należał do bełchatowian, którzy skutecznie obciążali przyjęciem zagrywki Nicolasa Szerszenia. Przyjmujący Resovii nie radził sobie także w ataku. Po trzecim udanym bloku Skry na tym siatkarzu (10:12) Marcelo Mendez nie wytrzymał i wpuścił na boisko Klemena Cebulja. Goście od początku skuteczniej radzili sobie w ofensywie i popełniali mniejszą ilość prostych błędów. W końcówce seta dużą stratę próbował odrobić w polu serwisowym Jakub Kochanowski, ale ku zmartwieniu kibiców w hali Podpromie premierowa odsłona padła łupem przyjezdnych (21:25).
Szkoleniowiec rzeszowian postanowił dokonać kolejnych roszad w składzie - Timo Tammemę od początku drugiego seta zmienił Jan Kozamernik. Resovia zaczęła bardzo dobrze serwować, co pozwoliło gospodarzom zbudować niewielką przewagę. W środkowej fazie partii doszło do kilku nerwowych sytuacji, które tylko zaostrzyły rywalizację. Emocje coraz bardziej udzielały się gościom, którzy zaczęli popełniać proste błędy, a w dyskusje z sędziami wdawał się trener Slobodan Kovac. Kluczem do wygrania tej części spotkania przez Resovię poza bardzo dobrą zagrywką była skuteczność ataku, która rozkładała się na kilku zawodników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
Sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie. Resovia złapała zadyszkę w pierwszej fazie trzeciej partii (4:8). Skra łapała wiatr w żagle, a doskonałą robotę na lewym ataku wykonywał Robert Taht. Z akcji na akcję gra gospodarzy się pogarszała, co było tylko wodą na młyn dla bełchatowian. Decydujący punkt dający prowadzenie w meczu dał im Mateusz Bieniek.
Mendez postanowił zaryzykować i wprowadził na boisko ponownie Nicolasa Szerszenia. Przyjmujący Resovii tym razem dobrze wprowadził się do gry, kończąc kilka ważnych akcji z trudnych pozycji. Cały czas bardzo dobre zawody grał Taht, jednak w pewnym momencie także bełchatowianom ponownie wkradł się gorszy fragment gry. Skrupulatnie wykorzystali to gospodarze, którzy nakręcali się coraz bardziej, doprowadzając do tie-breaka.
W nim decydująca okazała się znakomita seria przy zagrywce Karola Kłosa. Bełchatowianie zdobyli wówczas aż pięć oczek z rzędu i z wyniku 3:5, objęli prowadzenie 8:5! Tej przewagi goście nie wypuścili już do końca, a decydujący punkt na wagę zwycięstwa zdobył Milad Ebadipour, który zaliczył świetną zmianę w ekipie przyjezdnych.
Absolutnie zasłużenie najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Robert Taht.
PlusLiga, 21. kolejka
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 2:3 (21:25, 25:21, 19:25, 25:18, 12:15)
Resovia: Drzyzga, Szerszeń, Muzaj, Kochanowski, Deroo, Kozamernik, Zatorski (libero) oraz Cebulj, Bucki, Kozamernik
Skra: Łomacz, Kłos, Kooy, Taht, Atanasijević, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Ebadipour
Czytaj także:
- Dreszczowiec w Tauron Lidze. Legionovia uciekła z opresji
- Bitwa o zwycięstwo w Lubinie. Ponad dwugodzinne starcie zakończyło się tie-breakiem