Warszawianie nie wpadają w hurraoptymizm. "To dopiero trzecia kolejka"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Damian Wojtaszek
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Damian Wojtaszek

Projekt Warszawa dobrze zaczął sezon. Ma na koncie trzy wygrane, w tym nad mistrzem Polski. Gracze zdają sobie jednak sprawę, że rozgrywki dopiero się zaczęły.

W hicie 3. kolejki PlusLigi Projekt Warszawa wygrał po niezwykle zaciętym meczu 3:2 z Jastrzębskim Węglem. Jednak równie dobrze wynik mógł być inny. Damian Wojtaszek, libero zwycięskiej ekipy, na gorąco po spotkaniu analizował, co zadecydowało o sukcesie.

- Niuanse na pewno tak, ale w dużej mierze zaważyła zagrywka. Gdy jastrzębianie zagrywali bardzo dobrze, było bardzo ciężko, żeby skończyć akcję, ale na szczęście w innych elementach nadrabialiśmy. Cieszymy się, że przed tak liczną publicznością w Warszawie udało nam się wygrać z aktualnym mistrzem Polski. To na pewno nas podbuduje. Proszę spojrzeć jakie są gwiazdy w Jastrzębskim Węglu. To jest właśnie piękno siatkówki, że nie tylko nazwiska grają, ale cała drużyna.

Gra warszawskiej ekipy w piątkowy wieczór falowała, momenty fantastycznej gry przeplatały się ze słabymi fragmentami. - Nie mogliśmy znaleźć swojego stylu gry. Kiedy w nim graliśmy, w rytmie, który Warszawa prezentuje, to odskakiwaliśmy na kilka punktów. Niestety w niektórych momentach, w których rywale wywarli trochę presji, doganiali nas i dlatego to spotkanie było tak zacięte - tłumaczył reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Podopiecznym Andrei Anastasiego udało się wygrać z aktualnym mistrzem Polski. Było to też ich trzecie zwycięstwo z rzędu, ale gracz Projektu studzi nastroje. - Ta wygrana smakuje bardzo dobrze, tylko przypomnijmy, że to jest dopiero trzecia kolejka. Nie mamy co za bardzo popadać w hurraoptymizm i myśleć, że jesteśmy najlepsi. Jednak takie zwycięstwo nad mistrzem Polski naprawdę motywuje do ciężkiej pracy i pokazuje, że idziemy dobrą drogą. Jak nie będziemy z niej zbaczać, to możemy powalczyć o medale, tak jak to było w zeszłym sezonie.

Konfrontacja obu zespołów pełna była emocji, a sięgnęły one zenitu w końcówce czwartego seta. Po obronie Damiana Wojtaszka rywale poprosili o wideoweryfikację. Sędzia podjął decyzję, że piłka dotknęła parkietu.

- Trudno było utrzymać nerwy na wodzy bo podbiłem piłkę setową.  Będę się tutaj bronił, może na challenge faktycznie nie wyglądało, żebym ją podbił, ale ci którzy grają w siatkówkę wiedzą, jak to wszystko wygląda. To nie musi być dłoń podłożona pod całą piłkę, żeby ją podbić. W momencie, gdy piłka spada, wystarczy tylko początek dłoni, żeby ją podbić, żeby ta rotacja była większa. Z jednej strony nie dziwię się sędziom, ale z drugiej strony powinni podjąć po tym challenge decyzję taką, że ta piłka była podbita. Dlatego były nerwy, bo było moje usprawiedliwianie się i tłumaczenie. Nie mam problemu z tym, żeby przyznać się, że piłka dotknęła parkietu i grać dalej swoją siatkówkę, ale takie coś boli - tłumaczył libero Projektu.

Rozpiska gier nie jest łatwa dla siatkarzy ze stolicy, bo za tydzień zmierzą się z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.  - Nie mamy najłatwiejszego terminarza, ale ta liga dzisiaj jest naprawdę tak mocna, że patrząc na to, jak drużyny się powzmacniały, nie możemy powiedzieć, że jedziemy do Kędzierzyna i tam będzie łatwo  To samo było z Lubinem, który przyjechał do nas i o mało co doprowadziłby do tie-breaka - podsumował gracz Projektu.

Czytaj także:
-> Gino Sirci: Topowa kadra i topowy klub to za dużo dla jednego trenera
-> Vital Heynen cały czas w grze. Prezes PZPS rozmawia z kandydatem

Źródło artykułu: