Doping w Spodku ma ponieść Polaków. Kozamernik odniósł się do polskich kibiców

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: reprezentacja Słowenii (w środku Jan Kozamernik)
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: reprezentacja Słowenii (w środku Jan Kozamernik)

W półfinale Euro 2019 Polacy ulegli Słowenii w Lublanie, teraz role się odwrócą, areną gry będzie katowicki Spodek. - Uwielbiam grać w halach wypełnionych po brzegi. Nie ma większego znaczenia, czyj zespół dopingują kibice - zapewnia Jan Kozamernik.

W drugim spotkaniu ćwierćfinałowym siatkarskich mistrzostw Europy, rozgrywanym w Ostrawie, reprezentacja Słowenii pokonała 3:0 Czechów, rewelację turnieju. Gospodarze w 1/8 sensacyjnie odesłali do domu Francuzów, czyli aktualnych mistrzów olimpijskich. Ich dyspozycja na Słoweńców okazała się jednak niewystarczająca, zacięta była jedynie końcówka ostatniego seta.

- Spodziewaliśmy się dobrej gry Czechów i w tym spotkaniu. Grali przed własną publicznością, co było ich atutem i dodało im dodatkowej energii. My po prostu musieliśmy udowodnić dobrą grą, po to tutaj przyjechaliśmy, udało nam się to w dwóch pierwszych partiach. W trzeciej odsłonie przytrafił nam się mały przestój, ale szczęśliwie wróciliśmy do swojej dobrej dyspozycji. Kluczem do wygranej, w mojej opinii, była zagrywka - powiedział nam po meczu Jan Kozamernik, słoweński środkowy.

Słoweńcy swoją dobrą postawą wyraźnie górowali nad rywalami, ale dyspozycja aktualnych wicemistrzów Europy z 2019 roku pozostawiała wcześniej w tym turnieju nieco do życzenia. - Czesi byli górą w spotkaniu jeszcze w ramach fazy grupowej, lepsi okazali się również Włosi, wygrywając bez straty seta.

- Nakłada się na to wiele czynników. Mieliśmy bardzo trudny okres przygotowawczy, ze względu na sytuację z koronawirusem w naszym zespole. Nie rozegraliśmy przez to wszystkich zaplanowanych sparingów, stąd wiedzieliśmy, że musimy rosnąć wraz z przebiegiem tej imprezy dzień po dniu, i to właśnie staramy się teraz pokazywać. To jest nasz cel, po tu przyjechaliśmy, aby walczyć. Postaramy się dać z siebie jeszcze więcej w kolejnym meczu - tłumaczył Kozamernik.

Słoweńcy o finał zmierzą się z Polakami. To będzie czwarta z rzędu konfrontacja obu zespołów w imprezie rangi mistrzostw Europy. Wszystkie wcześniejsze wygrała ekipa prowadzona aktualnie przez Alberto Giulianiego, ostatni raz w 2019 roku w Lublanie, przy świetnym słoweńskim dopingu. Tym razem role się odwrócą - wsparcie trybun będą mieli Polacy.

- Uwielbiam grać w halach wypełnionych po brzegi. Nie ma większego znaczenia dla mnie czy kibice bardziej dopingują nasz zespół, czy przeciwnika. Ich obecność zawsze dodaje dodatkowej energii. To niesamowite uczucie, ta atmosfera tutaj w Polsce, również podczas meczów ligowych, takiej oczekuję także w weekend. Jesteśmy jednak przyzwyczajeni do grania w takich warunkach i nie powinno to zmienić naszego nastawienia i skupienia w meczu. Damy z siebie wszystko, by zaprezentować się jak najlepiej - zapewnił gracz, który od najbliższego sezonu będzie występował w Asseco Resovii Rzeszów.

Półfinałowy mecz Polska - Słowenia rozpocznie się 18 września o 17:30 w katowickim Spodku.

Czytaj również:
Vital Heynen: Dokonywaliśmy w "Spodku" wielkich rzeczy
Wrze przed meczem Polaków. Słoweńcy są oburzeni

ZOBACZ WIDEO: Świderski kandyduje na prezesa PZPS. "Chcę zjednoczyć środowisko, bo jest strasznie podzielone"

Źródło artykułu: