Podczas Tokio 2020 polscy siatkarze mieli jeden cel - był nim olimpijski medal. Wielu stawiało Biało-Czerwonych nawet w roli faworytów do złota. Finalnie zakończyło się na ćwierćfinale i porażce 2:3 z Francją.
Duża fala krytyki ze strony ekspertów poleciała w kierunku Fabiana Drzyzgi. - Nie dotknęło mnie to w żaden sposób. Rozumiem, że każdy musi wykonywać swoją pracę, a wy dziennikarze czy eksperci macie pełne prawo do swoich opinii - przyznał na łamach "Przeglądu Sportowego".
31-letni rozgrywający skomentował natomiast to, jak na wynik i występy w Japonii zareagowali fani. Tutaj sytuacja była zdecydowanie odmienna. Nie było słów krytyki czy pretensji.
ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Aleksander Śliwka o problemach reprezentacji Polski. "Zwycięstwo rodziło się w bólach"
Zawodnik przyznał, że dostał mnóstwo wiadomości w mediach społecznościowych i to były wiadomości ze wsparciem. - Miło było czytać takie słowa. Nikt nas nie opluwał, bo sami wiedzieliśmy ile przegraliśmy i nie trzeba było dolewać oliwy do ognia - przyznał Drzyzga.
Również w "normalnym życiu" było w porządku. - Nawet gdy poszedłem do sklepu czy z żoną do restauracji podchodzili ludzie, dziękowali za walkę - dodał. - Gdy otrzymuje się takie sygnały, to człowiek się w środku uśmiechnie, że jednak nieźle wykonuje swoją robotę.
Co mogło mieć na to wpływ? W opinii Drzyzgi to nie wzięło się z niczego, a na taki odbiór siatkarze zapracowali sobie tym, co osiągnęli w minionych latach. Na taki szacunek i odbiór pracuje się w jego opinii nie jednym turniejem czy jednym występem.
Zobacz także:
Vital Heynen: Będę wracał do dni spędzonych w Krakowie
Filar Serbii wraca do PlusLigi po ośmiu latach. "On był jednym z najważniejszych powodów"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)