Czy zwycięstwo w Lidze Narodów przynosi pecha na igrzyskach? Sprawdziliśmy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Polski w meczu Ligi Narodów przeciwko Argentynie
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Polski w meczu Ligi Narodów przeciwko Argentynie
zdjęcie autora artykułu

W środowisku siatkarskim panuje opinia, że zwycięstwo w Lidze Narodów (która wcześniej nosiła nazwę Ligi Światowej) przynosi pecha na igrzyskach, o czym raz boleśnie przekonali się Polacy. Czy faktycznie zawsze tak jest? Sprawdziliśmy.

Od wielu lat panuje przekonanie, że zwycięstwo w Lidze Światowej, poprzedniczce siatkarskiej Ligi Narodów, przynosi później pecha na igrzyskach olimpijskich. Na ile to stwierdzenie jest prawdziwe? Sprawdziliśmy i wzięliśmy pod lupę wszystkie igrzyska w XXI wieku.

Na pierwszy ogień pójdą igrzyska olimpijskie w Atenach, które Biało-Czerwoni zakończyli na ćwierćfinale. W 2004 roku najlepsi w Lidze Światowej okazali się Brazylijczycy, którzy w finale ograli Włochów 3:1. Niecały miesiąc później w Atenach skład finału był tak sam. Wynik także. Ponownie ze zwycięstwa mogli się cieszyć Canarinhos, którzy ograli rywali w czterech setach.

Popularny przesąd obalają także igrzyska w Pekinie rozgrywane cztery lata później. Tam najlepsi okazali się zawodnicy z USA, którzy w finale pokonali wielką Brazylię z GibąMurillo oraz Dante w składzie. Gracze ze Stanów Zjednoczonych okazali się także najlepsi w Lidze Światowej - z tą różnicą, że w finale wygrali z Serbami, którzy w Pekinie zakończyli przygodę na ćwierćfinale, tak jak Biało-Czerwoni.

ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk

Jednak o tym, że zwycięstwo w Lidze Światowej przed igrzyskami nie zawsze jest dobrym omenem, przekonaliśmy się boleśnie w 2012 roku. W Sofii Polacy odnieśli wtedy jeden z największych sukcesów w historii reprezentacyjnej siatkówki. Wygrali Ligę Światową, ogrywając Amerykanów w finale bez straty seta. Nic więc dziwnego, że kilka tygodni później w Londynie wszyscy pokładali w podopiecznych Andrei Anastasiego spore nadzieje.

Te jednak się nie spełniły. Nasi reprezentanci prezentowali się nieźle do meczu fazy grupowej z Australią, która nas sensacyjnie pokonała. Zwycięstwo dałoby Biało-Czerwonym łatwych rywali w ćwierćfinale. Polacy musieli się jednak zmierzyć z Rosją, która ograła ich bez straty seta. Gracze Sbornej zdobyli zresztą wtedy złoto, po jednym z najbardziej emocjonujących w historii igrzysk finale okazali się lepsi od Brazylijczyków. Podopieczni Władimira Alekny w Lidze Światowej 2012 nie awansowali nawet do Final Six.

Cztery lata później finały Ligi Światowej były rozgrywane w Krakowie. Tam jednak Polacy odpadli w fazie grupowej. Zwyciężyli Serbowie, którzy byli ofiarą krzywdzącego systemu kwalifikacji olimpijskich dla drużyn z Europy. Podopieczni Nikoli Grbicia postawili wszystkie siły na Ligę Światową i w finale ograli Brazylijczyków. Canarinhos jednak kilka tygodni później triumfowali u siebie w Rio na igrzyskach. Tam w finale pokonali Włochów. Z kolei Polacy znowu zatrzymali się na ćwierćfinale.

Złoto Ligi Narodów nie jest więc złym omenem przed igrzyskami. Pytanie tylko, czy zespół jest w stanie utrzymać wysoką formę przez kilka tygodni, które dzielą finały Ligi Narodów i igrzyska olimpijskie.

Czy Biało-Czerwoni awansują do finału Ligi Narodów? Start półfinału Polska - Słowenia już w sobotę, 26 czerwca o godz. 15:00. Transmisja w Polsat Sport i TVP1, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej: Joanna Wołosz nie zagra na mistrzostwach Europy! "Prosi o zrozumienie dla tej decyzji" PlusLidze. Reprezentant USA na dłużej w PGE Skrze Bełchatów

Źródło artykułu: