Nic dwa razy się nie zdarza. Siatkarzom VERVY Warszawa Orlen Paliwa nie udało się ponownie odwrócić losów rywalizacji w play-off i po pokonaniu Trefla Gdańsk w ćwierćfinale, podopieczni Andrei Anastasiego musieli dwukrotnie uznać wyższość ekipy Jastrzębskiego Węgla. W hali Ursynów nie znaleźli sposobu na powstrzymanie fenomenalnie dysponowanego Jakuba Buckiego.
- Jastrzębianie zasłużyli na to, żeby być w finale. Mieli jednostki, które w obu meczach potrafiły zrobić różnicę i chwała im za to. Nie chcę się tłumaczyć zmęczeniem. Jestem w tej drużynie takim zawodnikiem od "czarnej roboty" i powinienem kończyć ważne piłki, a tego nie robiłem. Czuję się odpowiedzialny za tę porażkę - mówił po meczu Bartosz Kwolek, przyjmujący warszawskiej drużyny, który w środę zdobył tylko 7 punktów, a rywale nie pozwolili mu rozwinąć się w ataku.
W trzecim secie meczu w Warszawie Kwolka zastąpił Artur Szalpuk. Drugi z naszych mistrzów świata zaprezentował się wyśmienicie i zamienił na punkt aż 10 z 11 piłek, które posłał do niego Angel Trinidad.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
- Mocy nie zabrakło, bardziej dobrych decyzji w kluczowych momentach. W czasie meczu nie zastanawiam się czy mamy nóż na gardle, staram się grać jak najlepiej. Dochodzę do siebie z dyspozycją po 2 tygodniach przerwy. Cieszę się, że mogę pomóc zespołowi, ale wynik był tu najważniejszy - podkreślił Szalpuk, wracając do kontuzji stawu skokowego, której nabawił się w meczu ze Stalą Nysa.
Wciąż nie wiadomo, z kim w środę warszawianie zmierzą się w walce o brązowy medal. Będzie to PGE Skra Bełchatów lub Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
- Trzeba szybko zostawić tę rywalizację z Jastrzębskim-Węglem za sobą. Trzecie miejsce to też jest medal i oznacza promocję do Ligi Mistrzów. O to zawsze warto i trzeba grać! - zakończył Szalpuk.
Zobacz również:
Sebastian Pęcherz: Polska to moja ojczyzna, ale mój dom to Izrael
Rosyjskie media nie zostawiły suchej nitki na Zenicie Kazań. Oberwało się też Bartoszowi Bednorzowi