- To były największe emocje, jakie czułem w życiu, ale mam nadzieję, że jeszcze większe są przede mną. To było niesamowite spotkanie, rollercoaster - rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź Łukasz Kaczmarek, atakujący Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Mistrzowie Polski w środowy wieczór dokonali czegoś historycznego. Pokonali Zenit Kazań w półfinałowej rywalizacji Ligi Mistrzów i awansowali do finału turnieju. Możliwość gry w Weronie dał im dopiero złoty set. Mecz przegrali 2:3, jednak w szóstej decydującej o bezpośrednim awansie partii ograli Rosjan do 13.
Zaimponowali nerwami ze stali. Odbudowali się, choć po przebiegu czwartego i piątego seta, wielu obserwatorów z obawami spoglądało w ich stronę. Mimo aż siedmiu szans na zakończenie półfinałowej rywalizacji na etapie meczu, nie wykorzystali ich i finalistę turnieju miał wskazać dopiero złoty set.
ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni
- Żałowaliśmy bardzo, ale cały czas była wiara w końcowe zwycięstwo, podobnie jak w meczu z Lube. Po tych straconych okazjach w czwartym secie i tie-breaku, wychodząc na złotego seta, wierzyliśmy, że to miejsce w finale będzie dla nas - mówił atakujący.
- Rywale mieli niesamowite doświadczenie. Będąc w Kazaniu sprawdzaliśmy tytuły jakie ma Maksim Michajłow i mogło się od tego w głowie zakręcić... Od tego ile tych tytułów ma i jak niesamowicie dużo spotkań rozegrał na wysokim poziomie. Spotkań takich jak to. Dla niego był to kolejny ważny mecz, a dla nas to było jedno z pierwszych takich meczów o wejście do wielkiego finału. Wiadomo wygraliśmy z Lube, ale to była wygrana w ćwierćfinale i wejście do półfinału. Awans do wielkiego finału jest czymś innym, czymś wielkim. Przewaga i doświadczenie była po stronie Zenita. Oni wiedzieli jak rozgrywać takie końcówki, wiedzą jak grać w decydujących momentach. Myślę, że dla Kamila Semeniuka i dla mnie były to pierwsze takie mecze o naprawdę wielką stawkę jakim jest finał Ligi Mistrzów - komentował na gorąco Kaczmarek.
Środowy awans jest dla ZAKSY pierwszym w historii klubu i trzecim w polskiej siatkówce ostatnich lat. Jakiś czas temu owa sztuka udała się Asseco Resovii Rzeszów oraz PGE Skrze Bełchatów. Jednak zarówno jedni jak i drudzy nie zdołali sięgnąć po najwyższe trofeum, a przeszkodą nie do przejścia był właśnie rosyjski Zenit Kazań. - Trener kazał nam grać swoją siatkówkę, cieszyć się z tego, że jesteśmy w półfinale Ligi Mistrzów - mówił Kaczmarek - Trener od samego początku gdy jest z drużyną mówił nam, że jest tutaj aby walczyć o to aby być najlepszą drużyną w Europie i teraz jesteśmy od tego jeden krok.
Teraz wielkim finale tegorocznej Champions League polski kolektyw zmierzy się z włoskim. Rywalem ZAKSY będzie Itas Trentino, które w półfinale pokonało Sir Sicoma Monini Perugia. Do starcia o puchar dojdzie 1 maja w Weronie.
Czytaj także:
-> Bartosz Bednorz porównał swój klub do Realu Madryt
-> Liga Mistrzów. Niesamowita zmiana sytuacji we włoskim rewanżu. ZAKSA poznała finałowego rywala