Siatkówka. PlusLiga. PGE Skra Bełchatów ma wielkie aspiracje. Mateusz Bieniek chce wywalczyć mistrzostwo Polski (WYWIAD)

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze Cucine Lube Civitanova (Mateusz Bieniek z numerem 16)
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze Cucine Lube Civitanova (Mateusz Bieniek z numerem 16)

- PGE Skra Bełchatów od wielu lat bije się o najwyższe cele. Z całego serca wierzę, że zdobędziemy mistrzostwo Polski - powiedział WP SportoweFakty Mateusz Bieniek, który został wypożyczony z Cucine Lube Civitanova.

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Pana wypożyczenie do PGE Skry Bełchatów stało się faktem. Dlaczego wybór padł akurat na ten klub?
Mateusz Bieniek, siatkarz Cucine Lube Civitanova, który w sezonie 2020/2021 będzie grał w PGE Skrze Bełchatów: [/b]

PGE Skra Bełchatów jest klubem, który od wielu lat bije się o najwyższe cele i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Prezes Piechocki przedstawił mi wizję budowy zespołu - ma być mocny i walczyć o medale. To był główny czynnik przy wyborze drużyny.

Domyślam się, że zadecydowało jednak więcej czynników.

Łącznie było ich sporo. Przede wszystkim zadecydowała rozmowa z prezesem Piechockim - była najdłuższa ze wszystkich i temat PGE Skry narodził się najwcześniej. Idźmy dalej - drugi czynnik to obecność rozgrywającego Grzegorza Łomacza, z którym bardzo dobrze się znam. Od lat gramy w reprezentacji i zawsze dobrze się z nim współpracowało. Wpływ na moją decyzję miał też trener Gogol. Pracowaliśmy wspólnie w pierwszej reprezentacji, a także w kadrze B, gdy zaczynałem swoją przygodę z siatkówką. Pamiętam, że wtedy naprawdę sporo mi pomógł. Mam nadzieję, że w następnym sezonie zrobimy kolejny krok do przodu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski założył maseczkę i... popełnił błąd. Celowo

Pana menadżer w kwietniu mówił o trzech ofertach z Polski. Jakie to były kierunki? Domyślam się, że nie będzie pan wymieniał nazw klubów.

To prawda, nazw klubów nie chcę wymieniać. Mogę tylko powiedzieć, że były to czołowe zespoły PlusLigi i jeden, który dużymi krokami wchodzi do tego topu.

Włoskie kluby też interesowały się pana wypożyczeniem? Czy po prostu planował pan wrócić do PlusLigi.

Było zainteresowanie ze strony włoskich klubów, jednak dostałem informację z Cucine Lube Civitanova, że na pewno nie zostanę wypożyczony do ligowego przeciwnika. Po prostu nie chcieli wzmacniać rywali i od początku ten kierunek kompletnie nie wchodził w grę.

To prawda, że będzie pan grał w Bełchatowie tylko przez rok? Słyszałem, że nie porzucił pan marzeń o grze we Włoszech.

Teraz możemy sobie tylko gdybać. Mam ważny kontrakt z Cucine Lube Civitanova aż do 2023 roku, więc zobaczymy co przyniesie przyszłość. W życiu zdarzają się różne rzeczy. Nie wiadomo, jak po wirusie będzie wyglądała sytuacja we Włoszech oraz na całym świecie. Jestem jednak przekonany, że kiedyś spróbuję jeszcze swoich sił za granicą. Może za rok, może trochę później. W tej chwili ciężko jest mi to przewidzieć. Teoretycznie powinienem wrócić do Włoch za rok. Co dalej? Więcej pewnie będę mógł powiedzieć w połowie następnego sezonu.

Obecna sytuacja we Włoszech pana nie odstraszyła?

Akurat mieszkałem w regionie, gdzie nie było aż tak dużo zarażonych osób. Najgorzej jest na północy kraju. Z czasem pojawiły się pewne obostrzenia i policjanci wychodzili na ulice. Wydaje mi się, że obecnie dzieje się tak w praktycznie każdym państwie. Wszyscy zmagają się z wirusem. Na pewno nie jest tak, że wystraszyłem się epidemii. Jak będzie okazja, to wrócę do Włoch.

W poprzednim sezonie opuścił pan sporo spotkań z powodu limitu obcokrajowców. Czyli wybór Cucine Lube Civitanova nie był najlepszy? A może dostrzega pan pozytywy.

Dużo dały mi już same treningi, bo mogłem pracować z bardzo dobrymi siatkarzami. Nie ukrywajmy - każdy zawodnik chce grać jak najwięcej. Wbrew pozorom uważam, że zagrałem całkiem sporo spotkań i udało się nam wygrać kilka ważnych trofeów. Nie żałuję decyzji o dołączeniu do zespołu z Civitanovy, dostrzegam pozytywy. W zakończonym sezonie miałem też bardzo dobre warunki finansowe, wszystko mi pasowało.

W momencie zakończenia sezonu zajmowaliście pierwsze miejsce w Serie A. Tytuł jednak nie został wam przyznany. Jesteście z tego powodu rozczarowani?

Z jednej strony jesteśmy rozczarowani, ale z drugiej nie. Byliśmy na pierwszej pozycji, choć mieliśmy stosunkowo niewielką przewagę. Musieliśmy zagrać jeszcze bardzo ważne spotkanie z Perugią. Dopiero ten mecz zadecydowałby o mistrzostwie Włoch. Nie zostały rozegrane wszystkie kolejki, więc decyzja jest sprawiedliwa. Gdyby zakończono chociaż rundę zasadniczą, to byłaby podstawa do przyznania tytułu. Zabrakło dwóch lub trzech spotkań. Szkoda, ale w innych ligach było podobnie.

Mówi się o renegocjacjach kontraktów. Jak dużo pieniędzy stracił pan z powodu koronawirusa?

Nie chcę podawać dokładnych kwot, jednak procentowo wychodzi troszkę więcej niż w Polsce. Tak naprawdę to jestem jeszcze na etapie negocjacji warunków finansowych. Każdy próbuje iść na rękę, ale do kompromisu muszą dążyć też kluby. Nie może być tak, że tylko zawodnicy stracą na tej epidemii. Niektóre kluby przecież mogą w ten sposób szukać oszczędności.

Jak ocenia pan działania polskiego rządu? W naszym kraju zareagowano momentalnie, czego niestety zabrakło we Włoszech.

Sytuacja w Polsce jest dużo lepsza niż we Włoszech. Dobrze się stało, że nasz rząd szybko podjął kroki, bo to było ważne i dzięki temu jest mniej chorych na koronawirusa. Włosi tak nie działali, ale nie zapominajmy, że wirus pojawił się tam wcześnie i nie wiedzieli, jak mają się zachować - byli drugim czy trzecim krajem, w którym epidemia została tak nagłośniona. Cieszę się, że u nas nie ma takich skutków jak w niektórych krajach.

Obostrzenia zostały nieco poluzowane. Nie za wcześnie?

Nie śledzę tych liczb. Mogę tylko powiedzieć, że dla sportowców jest to pozytywna informacja. Przerwa od treningów nie wpływa dobrze na nasze ciało. Przez całe życie trenujemy praktycznie codziennie, a teraz przyszła dwumiesięczna przerwa. Musimy powoli wracać do naszego trybu życia.

Na czym polegała pana rozmowa z trenerem Michałem Gogolem

Na razie rozmawiałem z trenerem o tym, jak prowadzi treningi i jak wygląda sytuacja z przygotowaniami do sezonu. Poznałem też plan na najbliższe miesiące. Jak zacznie się PlusLiga, to wtedy dowiem się, czego będzie oczekiwał ode mnie nasz szkoleniowiec.

Zdobył pan już dwa mistrzostwa Polski. Czas na trzeci?

Chcemy grać o medale, a najlepiej o złoty. Z całego serca wierzę, że zdobędziemy mistrzostwo Polski, dla mnie byłby to już trzeci taki sukces.

Czeka pana walka o miejsce w podstawowym składzie. Jakub Kochanowski ma odejść, ale na pewno zostaną Karol Kłos i Norbert Huber.

Uważam, że rywalizacja nam pomoże. Wszyscy będziemy solidnie pracować na treningach, co zaowocuje dobrymi występami. Rotacja jest potrzebna w każdej drużynie. Szczególnie u nas, bo w trakcie sezonu rozegramy bardzo dużo spotkań. Myślę, że każdy zawodnik dostanie swoje minuty od trenera i nikt nie będzie zawiedziony.

W poprzednim sezonie było zawrotne tempo. Często mecze PlusLigi rozgrywano w systemie środa-sobota.

Z tego co słyszałem, to w nadchodzącym sezonie będzie mniej gry w tym systemie. Liga startuje dużo szybciej, więc powinniśmy mieć więcej czasu, żeby spokojnie to wszystko rozegrać. Od lat gramy co trzy dni. Musimy dać radę.

Igrzyska olimpijskie zostały przesunięte na 2021 rok. To dobrze dla naszej reprezentacji? W Tokio chcecie powalczyć o złoto.

Złoto jest naszym celem. Mamy zespół, który spokojnie stać na walkę o medal. Mam nadzieję, że wszystkim będzie podobała się nasza gra. Selekcjoner ma duży wybór na każdej pozycji. Dla niego jest to komfortowa sytuacja.

Źródło artykułu: