Według pierwotnych planów Międzynarodowej Federacji Siatkarskiej, Liga Narodów kobiet miała wystartować 19 maja, a Liga Narodów mężczyzn 22 maja. Finały rozgrywek miały odbyć się tego samego dnia - 5 lipca.
Te terminy są nieaktualne już od ponad miesiąca. 13 marca FIVB postanowiła, że VNL wystartuje po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, czyli najwcześniej we wrześniu. Igrzyska przełożono na 2021 rok, ale wciąż nie wiadomo, czy to oznacza, że Liga Narodów wystartuje wcześniej, niż jesienią. I czy w ogóle wystartuje.
Na początku kwietnia dziennikarz "La Gazzetta dello Sport" Gianluca Pasini poinformował, że FIVB skłania się ku całkowitemu odwołaniu rozgrywek, co byłoby niemal równoznaczne z całkowitym brakiem międzynarodowej siatkówki w 2020 roku. Rezygnację z sezonu reprezentacyjnego popiera część środowiska, między innymi trener VERVY Warszawa Orlen Paliwa, były selekcjoner kadry Polski Andrea Anastasi, oraz mistrz świata z 2014 roku Karol Kłos.
ZOBACZ WIDEO: Syn Michała Winiarskiego pójdzie w ślady ojca? "Do niczego go nie zmuszam"
- Nie wyobrażam sobie utrzymania obecnej formuły Ligi Narodów, która zakłada podróżowanie po całym świecie, częstą obecność na lotniskach i w hotelach. To się wiąże z ogromnym ryzykiem roznoszenia wirusa. Może lepiej w tym roku zrezygnować jednak z jej rozgrywania i w sierpniu rozpocząć przygotowania do sezonu ligowego - powiedział siatkarz PGE Skry Bełchatów w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Dodał, że próby rozegrania Ligi Narodów na siłę jego zdaniem mijają się z celem.
Całkowite odwołanie VNL jest jednak mało prawdopodobne, zwłaszcza, że wobec przełożenia igrzysk będzie to najważniejsza impreza w siatkarskim międzynarodowym kalendarzu w tym roku. Federacje chcą grać, choćby ze względu na zobowiązania wobec sponsorów.
Szanse na przeprowadzenie rozgrywek w niezmienionym kształcie, z cotygodniowymi turniejami z udziałem czterech zespołów rozgrywanymi od Japonii przez Iran, Rosję i Polskę po Brazylię i Stany Zjednoczone, są bliskie zeru. FIVB rozważa natomiast dwa alternatywne warianty.
- Jeden z nich to rozegranie całego turnieju w jednym kraju, w okresie trzech tygodni. Gdyby ta opcja wygrała, Polska byłaby bardzo zainteresowana rolą gospodarza, nawet gdyby mecze miały się one odbyć bez udziału publiczności - mówi nam wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Ryszard Czarnecki. - To mniej prawdopodobna opcja, ale cały czas leżąca na stole - dodaje.
Wariant, który w tym momencie ma wśród działaczy większe szanse na zwycięstwo, to podział VNL na kilka odrębnych turniejów, w których brałyby udział tylko zespoły z danego kontynentu. - Ta wersja w bardzo dużym stopniu ograniczyłaby liczbę podróży poszczególnych reprezentacji i pokonywany przez nie dystans. Byłaby najbardziej satysfakcjonująca dla sponsorów i mediów - tłumaczy Czarnecki.
Kształtu siatkarskiej Ligi Narodów w 2020 do końca kwietnia na pewno jeszcze nie poznamy. O terminie i formacie rozgrywek FIVB najprawdopodobniej zdecyduje w maju.
Pewne jest, że w VNL nie zobaczymy reprezentacji Włoch. Włoska federacja zrezygnowała z udziału swoich przedstawicieli w Lidze Narodów. Niewykluczone, że kilka innych krajów pójdzie w jej ślady.