Siatkarz Hugo Gaspar stawia czoła epidemii: "Restrykcje powinny być silniejsze. Wielu starszych ludzi może umrzeć"

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Hugo Gaspar odbiera statuetkę dla MVP meczu z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Hugo Gaspar odbiera statuetkę dla MVP meczu z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa

- Zachowajcie spokój i zostańcie w domach. Chrońmy ludzi starszych, jeśli wirus do nich dotrze, na pewno wielu umrze - mówi Hugo Gaspar, wieloletni reprezentant Portugalii w siatkówce, który właśnie w pełni oddał się pracy lekarza.

W tym artykule dowiesz się o:

Hugo Gaspar od ponad 10 lat pracuje jako lekarz w jednym z podlizbońskich szpitali. Regularnie opuszcza poranne treningi Benfiki Lizbona i nadrabia je dodatkowymi wieczornymi zajęciami. W czasie pandemii koronawirusa wielokrotny reprezentant Portugalii, sześciokrotny mistrz swojego kraju i były gracz słynnego Sisleya Treviso, jest już lekarzem na pełen etat.

- Nie wiem, jak on to robi, ale jest świetnym sportowcem. Zawsze z pełnią mocy do treningu po skończonej pracy w szpitalu. Żartujemy, że gdy my męczymy się na porannych treningach, on zachowuje siły na wieczór. To musi być jego sekret - mówi nam Tiago Violas, były siatkarz Jastrzębskiego Węgla, a obecnie klubowy kolega Hugo Gaspara.

Siatkarz-lekarz w pełni oddał się pracy na rzecz ratowania chorych, ryzykując zarażenie groźnym wirusem i przynajmniej dwumiesięczny rozbrat z rodziną. Jak sądzi - najgorsze wciąż jest przed jego rodzinnym krajem.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Filip Korfanty, WP SportoweFakty: Jak ostatnio mijają panu dni?

Hugo Gaspar, siatkarz Benfiki Lizbona i lekarz szpitala Travessa da Saude: Teraz w 200 procentach jestem lekarzem. Pracuję w klinice, w której leczy się prawie 21 tysięcy osób. Udzielamy im codziennego wsparcia od godziny 8 do 20. W ostatnim miesiącu musieliśmy przejść kwarantannę, gdyż dwójka naszych lekarzy zaraziła się koronawirusem. Teraz już wyzdrowieli i wróciliśmy do pracy.

Jacy pacjenci trafiają do placówki?

To ludzie z różnych grup - dzieci, dorośli i ludzie starsi. Jesteśmy placówką publiczną, udzielamy pomocy wszystkim. Każdego dnia mamy przypadki osób zarażonych i staramy się znaleźć dla nich najlepsze rozwiązania, ale jednocześnie musimy też przyjmować codziennie choćby małe dzieci do szczepienia czy kobiety w ciąży. Jest mnóstwo pracy.

Macie bezpośredni kontakt z pacjentami, którzy potencjalnie mogą być zarażeni?

Jeśli to możliwe, staramy się unikać spotkań. Poprzez częstsze używanie połączeń telefonicznych i maili. Oprócz przyjęć w klinice działamy też na inne sposoby.

Istnieje ryzyko, że zostanie pan zainfekowany?

To zawsze ryzyko, nigdy nie wiesz, czy właśnie masz kontakt z osobą zdrową czy chorą. Jesteśmy lekarzami pierwszego kontaktu, ludzie wcześniej nie mają wykonywanych testów.

Po pracy wraca pan do swojej rodziny?

Zdecydowałem się chronić swoją rodzinę. Jestem w izolacji, do końca epidemii postanowiłem samotnie zamieszkać w małym mieszkaniu.

Jak długo może być konieczna taka izolacja?

Mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo. W przeciwnym razie będzie bardzo trudno. Myślę, że zajmie to przynajmniej 2 miesiące.

Jak aktualnie wygląda walka z rozprzestrzenianiem się epidemii w Portugalii?

Nasz rząd wprowadził stan wyjątkowy, nakazując ludziom zostanie w domach, chyba że ktoś musi wyjść do pracy, a kilka tygodni temu zamknięto szkoły. Myślę jednak, że tylko około 60 procent osób faktycznie zostaje w domu. Uważam, że restrykcje powinny być silniejsze, co powinno ludzi powstrzymywać przed wychodzeniem.

Sytuacja jest poważna?

Wydaje mi się, że w naszym kraju epidemia przebiega z opóźnieniem w porównaniu z Hiszpanią i Włochami. Do tej pory mamy tylko niewiele ponad 100 zgonów, ale liczba przypadków zarażeń stopniowo będzie się zwiększać. Sądzimy, że pod koniec kwietnia nastąpi najgorszy okres.

Skąd zjawisko, że Portugalia bezpośrednio granicząca z Hiszpanią ma znacznie mniej zachorowań?

Myślę, że epidemia u nas zaczęła narastać z około 8-10 dniowym opóźnieniem w porównaniu z Hiszpanią i Włochami. Nasza populacja również jest bardzo stara, stąd na pewno pojawi się u nas wiele przypadków śmiertelnych. Chociaż wydaje mi się też, że Portugalia zdecydowała przeciwdziałać nieco wcześniej. Czas pokaże...

Tylko przez jeden sezon grał pan w klubie zagranicznym - dlaczego tak się to potoczyło?

Zgadza się, grałem wtedy we włoskim Sisleyu Treviso. Wygraliśmy mistrzostwo oraz Superpuchar i puchar kraju. Miałem jeszcze trzyletni kontrakt, ale byłem na trzecim roku studiów i aby uzyskać dyplom lekarski, zostałem zobowiązany do powrotu na uniwersytet. Stąd mój szybki powrót i od 10 lat pracuję codziennie jako lekarz, a popołudniami i wieczorem uprawiam siatkówkę, grając w Benfice Lizbona.

Łatwo to połączyć?

Wygląda to tak, że nie biorę udziału w porannych treningach, ale każdego dnia wykonuję dodatkowe ćwiczenia przed lub po naszych treningach wieczornych.

Benfica ograła niedawno VERVĘ Warszawa ORLEN Paliwa w Lidze Mistrzów, co w Polsce uznano za dużą niespodziankę, a pan został MVP tego meczu.

Mamy w Benfice siatkarzy, którzy zdobywali choćby mistrzostwo Francji, Belgii, a nawet Włoch. Jesteśmy bardzo doświadczonym zespołem.

Myślę, że od najlepszych różni nas rytm gier. W naszym kraju mamy tylko 2-3 silne drużyny, dlatego większość meczów jest łatwa. Bardzo brakuje nam wspomnianego rytmu gry na wysokim poziomie. Mając wymagających rywali co weekend, moglibyśmy grać na tym samym poziomie, co czołowe zespoły z PlusLigi.

Jak długo planuje pan kontynuować siatkarską karierę?

Będę grał, dopóki nie poczuję, że mogę zrobić różnicę na boisku. Gdy zacznę widzieć, że nie mogę już tak mocno atakować lub wysoko skakać, wtedy dam sobie spokój.

A obecnie - jako lekarz walczący z epidemią, jakie ma pan przesłanie do ludzi?

Zachowajcie spokój i zostańcie w domach. To jedyna metoda na powstrzymanie rozprzestrzeniania się choroby. Starajmy się też chronić ludzi starszych, jeśli wirus do nich dotrze, na pewno wielu z nich umrze.

Czytaj także:
Siatkówka. Reprezentacja Polski. Michał Kubiak o pozostaniu Vitala Heynena. "Nikt nie brał innej opcji pod uwagę"
Fabian Drzyzga: Możemy wykorzystać ten czas, by stać się jeszcze mocniejszą ekipą (wywiad)

Źródło artykułu: