- Jeszcze we wtorek wieczorem wydawało się, że nawet jeżeli sytuacja nie jest beznadziejna, to na pewno dramatycznie trudna - mówi nam wiceprezes PZPS Ryszard Czarnecki.
Eurodeputowany PiS zaangażował się w sprawę po tym, jak Europejska Konfederacja Siatkówki odrzuciła prośbę Jastrzębskiego Węgla o przełożenie spotkania i nakazała mu zagrać we włoskim Trydencie mecz 1/4 finału Ligi Mistrzów z miejscowym Itasem w wyznaczonym terminie - 5 marca o godzinie 20:30.
Jastrzębianie do północnych Włoch jechać nie zamierzali, obawiali się rozprzestrzeniającego się tam koronawirusa. Proponowali rywalom różne rozwiązania, m.in. rozegranie obu meczów 1/4 finału Ligi Mistrzów na neutralnym terenie, ale szefowie klubu z Trydentu byli nieprzejednani i upierali się, by zagrać w ich hali.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Wtorkowa decyzja CEV była korzystna dla Włochów, a dla Polaków oznaczała walkowera, bo prezes klubu Adam Gorol już w poniedziałek postanowił, że jego drużyna nie wyruszy do Trydentu.
Działacze śląskiego klubu nie poddali się, do końca starali się o przełożenie spotkania. - To była walka na dokumenty i walka z czasem - mówi nam prezes Gorol. We wtorek wieczorem zwrócił się o pomoc do wiceprezesa Czarneckiego.
- Natychmiast po rozmowie z nim skontaktowałem się z głównym inspektorem sanitarnym, panem Jarosławem Pinkasem. Zareagował bardzo szybko i profesjonalnie. Umożliwiłem też osobistą rozmowę prezesa Gorola z inspektorem - tłumaczy Czarnecki.
- Pismo, które jak nam się wydawało, będzie dobre dla CEV, zostało napisane przed upływającym w środę rano deadline'em. Później, w drugiej turze negocjacji, europejska federacja domagała się jeszcze informacji o zaostrzeniu stanowiska polskich władz i zawarcia w piśmie, że jeżeli Jastrzębski Węgiel poleci do Włoch, po powrocie do kraju będzie musiał odbyć dwutygodniową kwarantannę, niezależnie od tego, czy ktoś będzie chory, czy nie - dodaje poseł do Parlamentu Europejskiego.
- Żądanie CEV zostało błyskawicznie przekazane panu Pinkasowi i błyskawicznie przez niego załatwione. I to mimo że dziś rano odnotowano w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa, więc miał facet co robić. Inspektor przygotował odpowiedni dokument, które następnie Polski Związek Piłki Siatkowej przetłumaczył na język angielski - relacjonuje Czarnecki w rozmowie z WP SportoweFakty.
Informacja o kwarantannie, którą po powrocie z Włoch musieliby przejść zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, okazała się decydująca dla sprawy. Wcześniej w podobny sposób do przełożenia meczów Ligi Mistrzów i Pucharu CEV udało się doprowadzić klubom z Turcji i Francji.
- Władze ich krajów podkreśliły okres kwarantanny. My użyliśmy podobnej amunicji. CEV przyznał zresztą, że to jest optymalna droga - zdradził wiceprezes PZPS.
Adam Gorol: - Pan Pinkas wydał dokument wysokiej rangi w którym napisał, że nie rekomenduje naszego wyjazdu do Włoch ze względu na rozprzestrzeniającego się wirusa. Wydał też decyzję nakładającą na nas obowiązek przejścia po powrocie dwutygodniowej kwarantanny. To oznaczało, że gdybyśmy tam pojechali, nie moglibyśmy rozegrać ani rewanżu, ani meczów w PlusLidze.
Po otrzymaniu stanowiska głównego inspektora sanitarnego, w środę w godzinach popołudniowych, CEV poinformował o przełożeniu meczu Itas Trentino - Jastrzębski Węgiel. - Nie ukrywam, że mam satysfakcję. Doprowadzenie do zmiany decyzji CEV-u kosztowało nas mnóstwo pracy i kilka zarwanych nocy - podkreśla prezes polskiego klubu.
Teraz Jastrzębski Węgiel i Itas muszą dojść do porozumienia w sprawie terminu i miejsca przełożonego meczu. Polska strona kilka dni temu zrobiła rozpoznanie w Austrii. Była możliwość rozegrania zaplanowanego na 5 marca meczu w Klagenfurcie, ale z powodu uporu Włochów ten termin nie wchodzi już w grę.
- Nie wiemy jeszcze, kiedy będziemy mogli zagrać ten mecz. Czeka nas kolejna bitwa, ale przystąpimy do niej już z lepszej pozycji. Na razie cieszymy się, że udało się zapobiec walkowerowi i przełożyć mecz. I że nie byliśmy w tej walce sami. Zaangażowały się władze PZPS, pan Ryszard Czarnecki poczuł rangę tematu i stanął na wysokości zadania. To bardzo ważne, bo nie rozmawiamy tylko o jednym meczu Jastrzębskiego Węgla, a o całej polskiej siatkówce. Za chwilę ten sam problem może mieć ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Nie można doprowadzić do sytuacji, że każdy mecz naszych drużyn będzie się rozgrywał przy zielonym stoliku, a nie na parkiecie. Tym sposobem za chwilę CEV i włoskie kluby będą nam dyktowały, czy możemy grać czy nie - kończy prezes Gorol.
Czytaj także:
Liga Mistrzów. Mecz Jastrzębskiego Węgla przełożony
Liga Mistrzów: Sir Safety Monini Perugia wygrała przekonująco. Vital Heynen i Wilfredo Leon wracają z tarczą z Rosji