Grzegorz Wojnarowski: Oburzająca decyzja. Jastrzębski Węgiel skrzywdzony przez CEV (opinia)

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Konarski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Konarski

Europejska Federacja Siatkarska najpierw poinformowała, że wobec epidemii koronawirusa nie będzie nikogo zmuszać do gry, a potem kazała Jastrzębskiemu Węglowi jechać do Włoch. Polski klub odmawia, więc zostanie ukarany walkowerem. To oburzające.

Codziennie na całym świecie odnotowuje się setki przypadków zachorowań na koronawirusa. Choroba jest już na wszystkich kontynentach. W Europie zdiagnozowano ją od Portugalii po Finlandię.

We Włoszech, gdzie 5 marca Jastrzębski Węgiel miał rozegrać mecz 1/4 finału Ligi Mistrzów z Itasem Trentino, Covid-19 jest już od dawna. Zachorowało ponad 2 tysiące osób, 79 zmarło. Najwięcej przypadków odnotowano w Lombardii w północnej części kraju (1300), która jest największym ogniskiem wirusa na kontynencie. Jednak zaraza panoszy się nie tylko tam, także w wielu innych regionach Włoch, w których zamyka się szkoły i instytucje publiczne, a ulice pustoszeją.

Odwołuje się także zawody sportowe lub rozgrywa się je przy pustych trybunach. Zawieszono chociażby rozgrywki siatkarskiej Serie A. Mecze w europejskich pucharach też stanęły pod znakiem zapytania - w tym tygodnia duża część z nich miała odbyć się właśnie we Włoszech lub z udziałem włoskich klubów.

ZOBACZ WIDEO: Zagumny zachwycony umową. "To wisienka na torcie"

1 marca CEV wydał oświadczenie, w którym czytamy: "Naszym głównym zmartwieniem pozostaje zdrowie wszystkich naszych zawodników, oficjeli i kibiców. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w ostatnich dniach i kierując się rekomendacjami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz FIVB, CEV zdecydował umożliwić przełożenie meczów pucharowych zaplanowanych pierwotnie między 3 a 5 marca".

"Nie przekładamy wszystkich meczów. Jeśli to możliwe, powinniśmy grać. Jednak ze względu na okoliczności nie będziemy nikogo zmuszać i prosimy o wysłanie oficjalnej prośby o przełożenie spotkania, jeśli wasz zespół nie chce grać, nie jest w stanie być gospodarzem meczu lub na niego dotrzeć" - napisano.

I tak w kolejnych dniach zapadła decyzja o przełożeniu czterech meczów. W kobiecej Ligi Mistrzów w innym terminie zagrają Fenerbahce Stambuł z Igor Gorgonzola Novara oraz Savino Del Bene Scandicci z Eczacibasi Stambuł. Zmieniono też terminy rozegrania spotkań Leo Shoes Modena - GFC Ajaccio w Pucharze CEV mężczyzn i Unet e-work Busto Arsizio - Dynamo Kazań w Pucharze CEV kobiet. Wszystkie mecze z udziałem włoskich drużyn, choć nie wszystkie z nich pochodzą z miast uznawanych za najbardziej zagrożone chorobą.

A Jastrzębski Węgiel? Jemu europejska federacja każe grać! Zmuszać nie zmusza, bo informuje, że w całej swojej wspaniałomyślności za odmowę przyjazdu na mecz do Trydentu ukarze polski klub "jedynie" walkowerem, bez żadnych innych konsekwencji. To jednak oburzające, że CEV najpierw pisze o tym, jak ważne jest zdrowie siatkarzy, że jeśli są uzasadnione obawy, a zespół nie chce grać, to przyjmie prośbę o przełożenie meczu, a potem ma tę prośbę gdzieś.

Polski klub już w piątek oficjalnie zasygnalizował, że 5 marca w Trydencie grać nie chce. Napisał prośbę, potem przez cały poniedziałek negocjował z CEV-em i Włochami. Chciał iść na ustępstwa, zagrać dwa razy na neutralnym terenie. Na własną rękę załatwił nawet lokalizację w Austrii. Działacze Itasu za nic mieli jednak obawy Polaków, upierali się, by zagrać u nich. A CEV przyznał im rację.

Uzasadnienie? W poniedziałek Itas bez przeszkód rozegrał u siebie ligowy mecz z Sorą, w regionie Trydent-Górna Adyga nie ma wirusa, a włoski rząd nie wydał tam zakazu rozgrywania imprez sportowych. Tak jakby działacze byli na tyle nierozsądni, by wierzyć, że skoro oficjalnie w Trydencie nie stwierdzono żadnych przypadków zachorowań, to koronawirusa tam nie ma.

A właśnie w poniedziałek, gdy toczyły się trójstronne rozmowy w sprawie meczu, choroba przedarła się do miasta Itasu. Wirusa wykryto u 83-letniej kobiety. We wtorek liczba chorych w Trydencie wyniosła już 4. Wkrótce może ich być więcej, bo do zarażeń doszło w czasie pielgrzymki do Asyżu, w której wzięły udział 42 osoby.

O zachorowaniach w stolicy prowincji Trydent-Górna Adyga, o kilku zamkniętych tam szkołach, w piśmie nakazującym rozegranie 1/4 finału Ligi Mistrzów jakoś nie wspomniano. I wydano decyzję, że mecz ma się odbyć zgodnie z planem, a jeśli Jastrzębski Węgiel nie przyjedzie - a tak się właśnie stanie - dostanie walkowera 0:3.

- Dla mnie, jako dla prezesa klubu, ta decyzja jest niezrozumiała - powiedział nam prezes Jastrzębskiego Węgla Adam Gorol, podkreślając też, że nie zamierza ryzykować zdrowiem zawodników oraz ich rodzin i nie wyśle drużyny do Trydentu. I trudno nie przyznać mu racji. CEV i szefowie Itasu zdają się nie rozumieć jak bardzo wyprawa do Włoch mogłaby utrudnić polskiemu klubowi życie.

Już nawet nie o niebezpieczeństwo związane z zachorowaniem na wirusa chodzi, bo dla silnych organizmów sportowców nie stanowi on zagrożenia życia (choć akurat zarażenie jest możliwe - organizm sportowca w formie działa na granicy swoich możliwości fizycznych i jest bardziej podatny na infekcje). Zwykła gorączka, choroba nie mająca nic wspólnego z wirusem jednego z zawodników mogłaby doprowadzić do jego kwarantanny i zatrzymania całej ekipy we Włoszech.

Mogłyby pojawić się problemy z powrotem do domu - linie lotnicze takie jak Lot czy Ryanair ograniczyły liczbę miejsc w samolotach do Włoch, Wizz Air swoje loty odwołał. Dla ograniczenia ryzyka trzeba by było omijać lotniska w Mediolanie czy Bergamo, które są świetnym punktem przesiadkowym nie tylko dla podróżnych, ale też dla wirusa. To dodatkowo skomplikowałoby wyprawę. Kto wie, czy Jastrzębski nie zapłaciłby za nią walkowerami w polskiej lidze?

CEV ma jednak to wszystko w głębokim poważaniu. Woli iść na rękę Itasowi, który jako klub bardziej utytułowany w Europie ma zapewne we władzach federacji lepsze kontakty i więcej do powiedzenia. A problemami rywali najwyraźniej nie przejmuje się ani trochę.

Szkoda, że nawet w takiej sytuacji okazuje się, że w europejskiej siatkówce są równi i równiejsi. Idę o zakład, że gdyby to w Polsce odnotowywano setki przypadków  koronawirusa, a włoski klub poinformował, że nie chce przyjeżdżać na mecz do miasta, w którym choroby jeszcze nie ma, spotkanie zostałoby przełożone od ręki.

Czytaj także:
Liga Mistrzów. Adam Gorol o decyzji CEV ws. meczu w Trydencie. "Jest dla mnie niezrozumiała"
Liga Mistrzów. Jastrzębski Węgiel nie jedzie do Trydentu na mecz z Itasem! Klub czeka na stanowisko CEV

Komentarze (7)
avatar
Marcin Ślawski
4.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tutaj powinno zaintereweniować ministerstwo. Jest przecież zalecenie o powstrzymaniu się nawet od podróży służbowych. I dotyczy już całych Włoch. Jakaś tam federacja nie ma prawa do zmuszania n Czytaj całość
avatar
Marek Lejbrandt
4.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A pan wiceprezes Ryszard Czarnecki nie potrafi interweniować? Czy tylko potrafi występować w TVP? 
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
4.03.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Postąpili słusznie, mają czyste sumienie, a Włosi jak to oni innego podejścia się nie spodziewałem. 
endriu122
4.03.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Na układy nie ma rady.......... . 
avatar
Arkadiusz Mochocki
4.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Niewiarygodny skandal !!! Pytanie, czy jakby Jastrzębie, mimo wszystko, szczęśliwie przeszło, wygrywając rewanż i złotego seta, a choroba nie ustała-czy Lube ma, więcej honoru???