W sobotnim meczu 19. kolejki PlusLigi doszło do sensacji dużego kalibru - Cerrad Enea Czarni Radom pokonali przed własną publicznością VERVĘ Warszawa Orlen Paliwa 3:1. Po zakończeniu zawodów zwycięstwem nad liderem tabeli zaskoczony był... sam Robert Prygiel. - Szczerze mówiąc, to nie wierzę. Nie byliśmy faworytem, ale sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny - przyznał trener zwycięzców.
- Pokonaliśmy drużynę, w której jest wielu utytułowanych zawodników, grając dużo lepiej od niej. To nie był mecz szczęśliwie wygrany, tylko spotkanie, w którym mieliśmy dużo więcej bloków, co jest dziwne, bo VERVA jest jedną z najlepiej blokujących drużyn w lidze, byliśmy lepsi w ataku, wytrzymaliśmy w przyjęciu ich bardzo agresywną zagrywkę. Jestem pełen podziwu dla chłopaków, zrobili to - podkreślił szkoleniowiec Wojskowych.
Gospodarze aż trzynastokrotnie zatrzymali przeciwników, przy zaledwie pięciu takich zagraniach przyjezdnych. Zanotowali ponad 59-procentową skuteczność w ataku, przy 49-procentowej zespołu ze stolicy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez
W czwartym secie Cerrad Enea Czarni przegrywali już 10:16. Prygiel przygotowywał taktykę na piątą partię. Wprowadził pod siatkę Bartłomieja Grzechnika, który dwukrotnie wyblokował atakujących VERVY i raz dołączył do Brendena Lee Sandera. - Przygotowywałem się już do tie-breaka i wprowadziłem na parkiet Bartka Grzechnika, by później wpuścić Dejana Vincicia i Bartka Firszta, a żeby dać odpocząć Michałowi Kędzierskiemu i Karolowi Butrynowi. Niestety, chłopaki nie dali mi możliwości, ale chwała im za to - skomentował z uśmiechem trener radomskiej ekipy.
W sobotnie popołudnie Wojskowi zaimponowali swoją postawą. W ciągu pięciu dni w efektowny sposób zdobyli sześć punktów - najpierw demolując Asseco Resovię Rzeszów, a później zdobywając pełną pulę po stojącym na bardzo wysokim poziomie widowisku z VERVĄ. - W ostatnich dwóch tygodniach przyświeca nam hasło, żebyśmy grali tak, jakby jutra miało nie być. Przed każdym meczem w szatni powtarzamy: "Panowie, jutra może nie być", i to nam pomaga - zdradził sekret Prygiel.
Pomimo triumfu nad liderem tabeli, radomianie wciąż znajdują się na ósmym miejscu. Na koncie mają 25 punktów, tyle samo, co siódmy beniaminek z Suwałk i o cztery więcej od czterech kolejnych drużyn. - Może się zdarzyć tak, że za dwie kolejki znowu spadniemy, oczywiście zrobimy wszystko, by tak się nie stało. Do końca będzie walka o play-offy - nie ma wątpliwości trener Czarnych.
Szkoleniowiec i jego podopieczni nie zamierzają popadać w hurraoptymizm. - Nikogo się nie boimy, do każdego czujemy respekt. Ten mecz nie spowoduje, że nagle zaczniemy chodzić z głową w chmurach. Mamy w pamięci porażki, bardziej o nich pamiętamy, by stawać się lepszym i by nie zachłystywać się zwycięstwami - zaznaczył Prygiel. - Z takim podejściem pojedziemy do Jastrzębia. Ten zespół jest w tej chwili "w gazie", jedziemy walczyć, zobaczymy, co mecz przyniesie - zakończył trener.
Przeczytaj również: PlusLiga. Nieudany debiut Emanuele Zaniniego. Trwa ogromna niemoc Asseco Resovii Rzeszów
Czytaj także: Liga rosyjska. Świetny mecz Macieja Muzaja! Fabian Drzyzga pauzował