Do sobotniego meczu w Hala MOSiR-u w Radomiu drużyna Cerradu Enei Czarnych przystąpiła z ogromnym entuzjazmem i pozytywną energią, jakby kontynuowała świetny występ sprzed pięciu dni, przeciwko Asseco Resovii Rzeszów. Niezwykle skuteczni na skrzydłach byli Karol Butryn i Brenden Lee Sander, a Alen Pajenk i Michał Ostrowski w premierowej odsłonie ani razu nie pomylili się na środku siatki! Float w wykonaniu ostatniego z wymienionych i Michała Kędzierskiego sprawiał olbrzymie problemy przyjmującym VERVY Warszawa Orlen Paliwa. Gospodarze bezlitośnie wykorzystywali każdą z kontr i przy stanie 8:4 o pierwszy czas poprosił Andrea Anastasi.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Na domiar złego dla gości, mało efektywny był Artur Udrys. Szybko został zmieniony przez Jana Króla, ponadto Wojskowi znaleźli patent na Kevina Tillie. Gdy mocną zagrywkę dołożył jeszcze Butryn, lider tabeli PlusLigi był bezradny. Radomianie nie mieli problemów z postawieniem kropki nad "i".
Bardzo dobre otwarcie drugiej partii pozwoliło napędzić grę przyjezdnych. Rozegrał się Król, po jego serwisie warszawianie objęli pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu (2:3). Bardzo długą wymianę skończył Bartosz Kwolek i różnica wzrosła do trzech punktów. Mistrz świata był motorem napędowym wicemistrza Polski, natomiast bardzo trudne piłki bronił Damian Wojtaszek.
ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią
Miejscowi popełniali coraz więcej błędów i choć na chwilę zmniejszyli dystans do dwóch "oczek" (15:17), to w bardzo ważnym momencie asa serwisowego na drugą stronę siatki posłał Piotr Nowakowski (16:20). Takiej zaliczki goście nie wypuścili już z rąk.
Efektowne rozpoczęcie trzeciego seta zanotowali Cerrad Enea Czarni. Dwukrotnie postawili szczelny blok i zapunktowali zagrywką. Długo utrzymywali dwa-trzy "oczka" przewagi. Grali bardzo spokojnie, z "zimną krwią" kończąc kolejne akcje. To oni wyglądali jak lider tabeli, a kroku nie potrafili im dotrzymać siatkarze VERVY. Po podopiecznych Anastasiego było widać coraz większe zmęczenie. Wojskowi wygrywali już 15:10 i 16:11.
Gdy popełnili błąd czwartego odbicia, prowadzenie stopniało do minimum. Duża w tym zasługa najrówniej grającego w szeregach ekipy ze stolicy Kwolka. Przy stanie 20:19 wyrzucił jednak w aut bardzo ważną piłkę w kontrze. Zbicie ze środka w wykonaniu Pajenka dało setbola, a w ostatniej akcji zatrzymany został Król.
Gdy w czwartej części drużyna z Warszawy prowadziła 16:10, wydawało się, iż do rozstrzygnięcia tego meczu będzie potrzebny tie-break. Świetną zmianę dał jednak Atanasis Protopsaltis, który zastąpił nieco słabiej spisującego się Wojciecha Włodarczyka. Przy wyniku 14:18 bardzo dobry ruch wykonał Prygiel, wprowadzając pod siatkę Bartłomieja Grzechnika. Rezerwowy dwukrotnie wyblokował przeciwników i raz bezpośrednio ich zatrzymał.
Gdy wyżej wymieniony Grek sfinalizował kontrę, było już tylko 17:18. Kilka chwil później posłał asa na 20:20! Czarni dwa razy z rzędu zablokowali VERVĘ, a fantastyczne dzieło w postaci niespodziewanego zwycięstwa dokończył Sander, obijając ręce przeciwników.
MVP zawodów został wybrany Karol Butryn.
Cerrad Enea Czarni Radom - VERVA Warszawa Orlen Paliwa 3:1 (25:19, 22:25, 25:21, 25:23)
Czarni: Pajenk, Ostrowski, Kędzierski, Sander, Włodarczyk, Butryn, Ruciak (libero) oraz Firszt, Protopsaltis, Boruch, Masłowski (libero).
VERVA: Brizard, Kwolek, Wrona, Nowakowski, Tillie, Udrys, Wojtaszek (libero) oraz Jaglarski, Król, Niemiec, Grobelny.
MVP: Karol Butryn (Cerrad Enea Czarni).
Czytaj także: Równia pochyła Asseco Resovii Rzeszów. Mission impossible Emanuele Zaniniego