Liga Mistrzów: kolejna wygrana ekipy Vitala Heynena i Wilfredo Leona. Benfica Lizbona postraszyła faworyta

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

Sir Safety Perugia była murowanym faworytem w starciu z Benficą Lizbona. Jednak autsajder grupy D wysoko zawiesił poprzeczkę. Podopieczni Vitala Heynena musieli się mocno napocić, aby po raz piąty zainkasować komplet punktów.

Siatkarze Vitala Heynena do Lizbony udali się w doskonałych nastrojach, po serii 19 zwycięstw. To historyczne osiągnięcie, które w starciu z Portugalczykami udało się jeszcze poprawić. W meczu grupy D Ligi Mistrzów Włosi triumfowali po raz piąty w tym sezonie i po raz dwudziesty z rzędu, biorąc pod uwagę spotkania ligowe oraz Superpucharu. Sukces nie przyszedł jednak tak łatwo, jak można się było tego spodziewać. Autsajder, skazywany na pożarcie, poprzeczkę zawiesił bardzo wysoko.

Na inaugurację długo pachniało sensacją, bowiem to miejscowi posiadali inicjatywę, momentami prowadząc nawet czterema punktami. W końcówce, dzięki doskonałej postawie Hugo Gaspara i Raphaela Thiago Oliveiry gospodarze odskoczyli na pięć oczek (21:16). Podrażnieni goście wrzucili jednak wyższy bieg i potwierdzili swoją wyższość nad rywalem. Odpalił Wilfredo Leon, doskonale rozgrywał i serwował Luciano De Cecco. Reżyser gry gości zapisał na swoim koncie aż 5 asów serwisowych, w kluczowym momencie przechylając szalę zwycięstwa na korzyść swojej ekipy.

W kolejnej odsłonie Portugalczycy mieli zdecydowanie mniej do powiedzenia. Co prawda zagrywka Wilfredo Leona nie sprawiała gospodarzom wielkiego kłopotu, jednak perfekcyjne przyjęcie Massimo Colaciego i doskonałe rozegranie Luciano De Cecco, uniemożliwiały rywalom ustawianie bloku i wyprowadzanie kontrataków. Reprezentant Polski, wraz z Robertem Tahtem i Marko Podrascaninem, siali spustoszenie w defensywie zespołu prowadzonego przez Marcelo Matza. W efekcie, bez większych emocji, Włosi triumfowali po raz drugi.

ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią

Zaskakujący przebieg miała trzecia odsłona. Rozpoczęło się zgodnie z planem, bowiem kilkupunktową przewagę wypracowali goście. W pewnym momencie Włosi jednak stanęli. Fatalnie prezentował się Filippo Lanza, który wszedł z ławki rezerwowych. W ataku bezbarwny był Wilfredo Leon. Wykorzystali to goście, którzy od stanu 12:15 zanotowali punktową serię, po której przejęli inicjatywę. Doskonale rozgrywał Tiago Violas, bezbłędny w ataku był Theo Lopes. Portugalczycy utrzymywali dystans i niespodziewanie urwali faworytowi seta.

Porażka podrażniła Włochów, którzy w kolejnej partii potwierdzili swoją wyższość. Portugalczycy tylko z początku byli w stanie się przeciwstawić, po pierwszej przerwie technicznej inicjatywa przeniosła się na stronę podopiecznych Vitala Heynana. Szansę na rehabilitację wykorzystał Filipo Lanza, w ataku nie zawiedli także Wilfredo Leon i Fabio Ricci. To pozwoliło graczom Sir Safety Perugia rozstrzygnąć losy meczu w czterech setacg i po raz piąty w sezonie zainkasować komplet punktów w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Benfica Lizbona - Sir Safety Conad Perugia 1:3 (24:26, 21:25, 25:22, 17:25)

Benfica: Reis Lopes, Wohlfahrstaetter, Da Silva Violas, Oliveira, Lucas Gaspar, Soares, Casas (libero) oraz Araujo Pinheiro, Honore, Aleixo, Lopes.

Perugia: Ricci, Hoogendoorn, De Cecco, Leon, Płotnicki, Podrascanin, Colaci (libero) oraz Taht, Lanza, Żukowski, Russo.

Tabela gr. D

ZespółMeczePunktySety
1. Sir Safety Conad Perugia 5 15 15:3
2. VERVA Warszawa Orlen Paliwa 5 6 8:9
3. Tours VB 5 6 6:10
4. Benfica Lizbona 5 3 6:13

Czytaj także:

Siatkówka. Serie A: Sir Safety Conad Perugia bez Vitala Heynena. Belg został zawieszony

Puchar CEV: Fabian Drzyzga i Bartosz Bednorz z awansem. Będzie "polski" pojedynek w ćwierćfinale

Komentarze (0)