W meczu 17. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet DPD Legionovia musiała obejść się smakiem, przegrywając na wyjeździe z E.Leclerc Radomką 1:3. Przyjezdne miały dużą szansę na prowadzenie 2:1, jednak roztrwoniły pięciopunktową przewagę w trzecim secie i poniosły porażkę 26:28. W czwartej partii role się odwróciły i to drużyna z Legionowa doprowadziła do emocjonującej końcówki, mimo iż traciła do radomianek już cztery "oczka". Nie postawiła kropki nad "i".
- Ten wynik na pewno jest niespodzianką, bo chciałyśmy wygrać za trzy punkty - przyznała Alicja Grabka. - Szkoda, zwłaszcza po takim meczu walki, w którym zespoły "goniły" wynik. Wykazałyśmy się dużą determinacją w czwartym secie. Z kolei drużyna z Radomia bardzo walecznie spisała się w trzeciej partii, w której odrobiła stratę i nas pokonała - podkreśliła rozgrywająca.
Przeczytaj również: Liga japońska: Panasonic Panthers powiększyli przewagę. Michał Kubiak najlepszym punktującym meczu
- Chciałyśmy pokazać się z jak najlepszej strony. Wracamy do Legionowa, aby przygotować się do kolejnego spotkania, które, mam nadzieję, będzie dużo lepsze w naszym wykonaniu - kontynuowała zawodniczka piątego obecnie zespołu tabeli. DPD Legionovia ma 30 punktów na koncie i legitymuje się bilansem 10-7.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Wydał na Herthę ćwierć miliarda euro. "Chce zrobić z klubu drugie PSG"
Olbrzymich problemów przysporzyła gościom Veronica Jones-Perry, która kapitalnie spisuje się od momentu dołączenia do E.Leclerc Radomki i w każdym meczu jest jej najlepszą punktującą. - Wiedziałyśmy, że jest to bardzo dobra zawodniczka. Kierunki się jednak nie zdały, bo atakuje nad blokiem. Trudno więc zamknąć jej jakikolwiek kierunek. Bardzo dobra siatkarka, bardzo dobry transfer. Fajnie jej koleżanki radzą sobie w przyjęciu, bo trzeba tę zawodniczkę trochę "pokryć", a Agata Witkowska i Renia Biała świetnie to robią - skomentowała Grabka.
Dla rozgrywającej sobotnie spotkanie mogło mieć szczególne znaczenie, ponieważ jeszcze w poprzednim sezonie broniła barw drużyny z Radomia. Jak sama powiedziała, nie odczuwała jednak dodatkowych emocji, związanych ze starciem w Hali MOSiR-u . - Mecz jak każdy inny, nic więcej szczególnego nie czułam. Wiadomo, że zawsze chce się pokonać zespół, w którym się grało, ale jesteśmy kwita, 1:1 w meczach w tym sezonie - zakończyła. Gospodynie zawodów zrewanżowały się bowiem przeciwniczkom za porażkę z pierwszej rundy.
Czytaj także: Siatkówka. LSK. Szansa na powrót do normalności w Wiśle. Spotkanie na szczycie w Policach