- Nie wiem co powiedzieć po takim meczu. Zagraliśmy tragiczne spotkanie. Trudno mi ocenić czy jastrzębianie zagrali aż tak dobrze, czy my aż tak źle, ale wynik jest tragiczny - to nie podlega wątpliwości. Ciężko powiedzieć co jest przyczyną, bo jeżeli znalibyśmy przyczynę, to na pewno staralibyśmy się ją zniwelować. Zdarzają się mecze troszkę lepsze jak ten z ZAKSĄ czy jak te dwa wygrane, ale generalnie gramy słabo i myślę, że każdy powinien stanąć przed lustrem i powiedzieć co może zrobić lepiej, bo uważam, że nie ma jednej przyczyny, tylko jest wiele składowych - przyznał po przegranym starciu Marcin Komenda.
Rywalizacja rzeszowian z Jastrzębskim Węglem trwała zaledwie 71 minut. Przyjezdni nie dali najmniejszych szans gospodarzom, pokonując ich do 12, 20 i 15. Dla podopiecznych Piotra Gruszki najbardziej bolesny był zwłaszcza ten pierwszy set, w którym z dwunastu zdobytych punktów, zaledwie sześć wywalczyli po własnych akcjach.
- To świadczy tylko o tym, jak słabe spotkanie rozegraliśmy. Jastrzębianie narzucali presję w zagrywce, ale to nie znaczy, że musimy grać tak jak graliśmy. Przegrać seta do 12 u siebie to jest bardzo zły rezultat i jest mi najzwyczajniej w świecie wstyd - mówił rozgrywający Asseco Resovii.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #11. Sezon życia. Anna Kiełbasińska z workiem medali
Pasy wciąż borykają się z problemami zdrowotnymi. W składzie brakuje nadal Marcina Możdżonka, a Zbigniew Bartman choć pojawia się w meczowej "czternastce" to nie jest gotowy, by wyjść w trakcie spotkania na boisko. Rozgrywający Asseco Resovii uważa jednak, że to nie są problemy, które mogą rzutować na ogólną postawę drużyny. - Kontuzje nie są czymś co pomaga, ale też nie można zwalić wszystkiego na kontuzje. Nie ułatwiają sprawy, zwłaszcza na treningach, ale to jest całkowicie nasza wina i ja absolutnie nie będę zwalał na nasze problemy zdrowotne. Po prostu gramy słabo i to jest jedyny wniosek. W każdym elemencie jesteśmy na bardzo niskim poziomie i nie mamy nawet czym zahaczyć przeciwniczka. Rywale odskakują z nami na kilka punktów i potem kontrolują sytuację. Tak nie może być - podkreślał zawodnik.
Teraz ekipa znad Wisłoka ma kilka dni by przeanalizować swoją grę, bowiem dopiero 12 grudnia rozegra kolejne, ligowe spotkanie. Rzeszowianie zmierzą się wówczas z MKS-em Będzin w zaległym starciu 6. kolejki PlusLigi. - Jest to mecz o przysłowiowe "dziewięć" punktów, bo MKS ma słaby rezultat, słaby bilans w tym sezonie i my również mamy słaby bilans. Dla jednej z tych drużyn na pewno to będzie szansa na odbicie się od dna. Mam nadzieję, że zagramy dobre spotkanie i wynik będzie korzystny. Ciężko trenujemy, robimy co możemy na treningach, a potem na meczach to wygląda niestety bardzo źle. Mam więc nadzieję, że będziemy walczyć i tyle możemy zrobić - zakończył Marcin Komenda.
Czytaj także -> PlusLiga: trzypunktowy debiut Slobodana Kovaca. Jastrzębski Węgiel "rozstrzelał" Asseco Resovię Rzeszów
Czytaj także -> PlusLiga. Niespodzianka w Radomiu. MKS Ślepsk Malow Suwałki pokonał Cerrad Eneę Czarnych