Zwycięstwo Trefla Gdańsk nawet przez chwilę nie było zagrożone. Asseco Resovia odstawała w każdym elemencie. Podopieczni Piotra Gruszki nawiązali walkę tylko w drugim secie. Prowadzili 5:1, ale gospodarze szybko odzyskali rytm i wygrali partię 25:22.
- Byliśmy słabsi w każdym elemencie. Gdańszczanie zagrali naprawdę bardzo dobrze, bronili dużo piłek. Gdy wyprowadzaliśmy fajne akcje, rywale sobie radzili i kontynuowali grę. Myślę, że właśnie to było kluczowe - ocenił Damian Schulz, atakujący rzeszowian.
Zobacz także: Siatkówka. PlusLiga. Trefl - Asseco Resovia. Michał Winiarski oczarowany występem swoich zawodników
Miejscowi całkowicie wyłączyli z gry Zbigniewa Bartmana i Nicholasa Hoaga. Rozgrywający często kierowali do nich piłki, ale skuteczność pozostawiała sporo do życzenia. Obaj mieli utrudnione zadanie w Ergo Arenie. - Tak to wyglądało. Nie mam nic więcej do dodania - przyznał.
Dla Schulza był to powrót do Gdańska. 29-letni zawodnik najlepsze momenty swojej kariery spędził właśnie w barwach Trefla. Nie dostał jednak zbyt wielu minut od szkoleniowca. Ciężko mu było przyjąć porażkę? - Nie patrzę tak na to. Teraz jestem w Rzeszowie i chcę jak najwięcej wygrywać. Nie udało się, gratuluję chłopakom z Gdańska. Zagrali naprawdę bardzo dobrze. Widziałem ich zaangażowanie na boisku - zaznaczył nasz rozmówca.
Forma zespołu z Podkarpacia jest daleka od ideału. - Nie jest to dobry początek w naszym wykonaniu. Powinniśmy uzbierać dużo więcej punktów. Stało się inaczej. Następny mecz zagramy dopiero za tydzień. Możemy przepracować kilka dni bardzo intensywnie - zakończył Schulz.
Zobacz także: Siatkówka. PlusLiga. Dariusz Gadomski: Zatrudnienie Michała Winiarskiego to strzał w dziesiątkę
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Izrael - Polska. Klich niezadowolony ze swojej postawy w kadrze. "Mogę dawać zdecydowanie więcej"