Zarówno Polki, jak i Belgijki mogły być spokojne o awans do kolejnej fazy Mistrzostw Europy 2019. Biało-Czerwone wygrały do tej pory trzy spotkania, a Belgijki, które miały ich na koncie więcej, zanotowały trzy zwycięstwa oraz jedną porażkę, ze znakomicie grającymi Włoszkami.
Największym smaczkiem przed tym spotkaniem był fakt, że w szeregach belgijskiej kadry grają aż cztery Polki. Trzy z nich (poza Kają Grobelną) urodziły się w Belgii, ale są związane z dwoma krajami, na tyle, że zapewniały, że ten mecz będzie dla nich wyjątkowy. Nie tylko ze względu na samego rywala, ale także na to, że w Atlas Arenie atmosfera jest niezwykle wyjątkowa, a od samego początku publiczność dopisuje.
Czytaj też:
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Belgia - Polska. Strzeżmy się Żółtych Tygrysic! Łódź dobrze im się kojarzy
-> ME siatkarek. Jacek Nawrocki przestrzega przed hurraoptymizmem: Musimy zachować dystans
Ponieważ mecz rozpoczął się o godz. 17:30, to hala wypełniała się powoli, kibice przychodzili aż do końca premierowej odsłony.
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"
Początek spotkania był wyrównany, obie ekipy były świetnie przygotowane, dzięki temu, że dobrze się znały. Grały ze sobą w tym sezonie już dwukrotnie, najpierw podczas Ligi Narodów, a następnie, całkiem niedawno, w turnieju towarzyskim w Kaliningradzie.
Joanna Wołosz zaczęła jednak tak rozgrywać, że Belgijki w końcu zaczęły się gubić. Nie potrafiły dobrze odczytać kierunków ataków, a znów dobrze dysponowane były nie tylko Malwina Smarzek-Godek, ale także Natalia Mędrzyk. Biało-Czerwone grały pewnie we wszystkich elementach i zapisały premierową odsłonę na swoje konto.
Po zmianie stron Belgijki błyskawicznie przejęli inicjatywę, znakomicie dysponowana była Britt Herbots, która praktycznie każdą piłkę, którą dostała, zamieniała w punkt, choć nie do końca dobrze radziła sobie w przyjęciu, co Polki starały się wykorzystywać. Biało-Czerwone nie wykorzystały jednak setboli, problemy z przyjęciem miała Natalia Mędrzyk, a przyjmująca Belgii nie zmarnowała okazji, dzięki czemu stan meczu wyrównał się.
Biało-Czerwone nieco posypały się po wypuszczonym z rąk secie i nie potrafiły przejąć inicjatywy od przeciwniczek. Te jednak ciągle nie miały prawego skrzydła, Kaja Grobelna najwyraźniej była za dobrze rozpisana przez polski sztab.
Polki wskoczyły na swoje tempo i znów grały pewnie jak na początku spotkania. Malwina Smarzek-Godek kończyła kolejne ataki, a przeciwniczki nie miały nic do powiedzenia, to wystarczyło, żeby wygrać kolejną partię.
Belgijki w żadnym momencie nie odpuszczały. Gra toczyła się punkt za punkt, a o odskoczeniu naszych przeciwniczek zadecydowały trzy szczęśliwe zagrywki Marlies Janssens, z czego dwie po taśmie, w dokładnie tym samym miejscu. Tej straty Biało-Czerwone nie były w stanie już odrobić i w efekcie przegrały seta i doszło do tie-breaka.
W tej części spotkania był ogrom emocji i gryzienie parkietu przez obie drużyny. Nikogo nie trzeba było motywować, bo wygrana oznaczała prawdopodobnie drugie miejsce w grupie. W tych trudnych momentach lepiej poradziły sobie Belgijki, wygrywając po walce na przewagi.
Belgia - Polska 3:2 (20:25, 27:25, 20:25, 25:21, 17:15)
Belgia: Van de Vyver, Grobelna, Herbots, Van Gestel, Sobolska, Janssens, Ruysschaert (libero) oraz Guilliams, Stragier, Van Avermaet.
Polska: Wołosz, Smarzek-Godek, Efimienko-Młotkowska, Kąkolewska, Mędrzyk, Stysiak, Maj-Erwardt (libero) oraz Stenzel (libero), Grajber, Kowalewska, Alagierska.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Ona, Kakolewska i Nawrocki kategorycznie do wymiany. Czytaj całość
Przy 8 i 16 punkcie Czytaj całość