ŁKS Commercecon Łódź rozpoczął fazę play-off Tauron Ligi od niespodziewanej porażki. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym uległ u siebie Stali Mielec 1:3, co stawia go w trudnej sytuacji przed rewanżem. Ełkaesianki miały problemy z grą pod presją i popełniały zbyt wiele błędów, co bezbłędnie wykorzystała ambitnie walcząca Stal. Teraz łodzianki muszą znaleźć sposób, by odwrócić losy rywalizacji.
Po ostatniej piłce zawodniczki ŁKS-u nie przeszły dookoła hali, by podziękować fanom za doping, mimo porażki. - To była moja decyzja, żeby dziewczyny zeszły z boiska, jeżeli kibice mają pretensje, to chciałbym prosić o zrozumienie. Chciałem szybko spotkać się z zespołem w szatni i szczerze porozmawiać, bo kryzys trwa za długo. Tylko dzięki dobrej komunikacji możemy znaleźć rozwiązanie - wyjaśnił pełniący rolę trenera w ŁKS-ie Zbigniew Bartman.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
- Na boisku problemem jest panika. Nie chodzi o technikę czy taktykę - boimy się porażki, a im bardziej się jej obawiamy, tym bardziej ją przyciągamy. Do tego dochodzą błędy własne. W pierwszym secie mieliśmy ich siedem przy trzech przeciwnika. Mimo większej liczby zdobytych punktów, przegrywamy przez własne pomyłki - kontynuował.
Bartman wierzy, że szczera rozmowa całą grupą pozwoli na odbudowanie się przed meczem w Mielcu. W przypadku zwycięstwa ŁKS wróci do Łodzi i tu będzie musiał przypieczętować awans jeszcze jednym wygranym spotkaniem.
Choć Bartman nie ma żadnego doświadczenia trenerskiego, ma za sobą bogatą karierę zawodniczą. Pracował z czołowymi trenerami na świecie i to od nich czerpie swoją wiedzę.
- Najtrudniejsze są momenty, gdy trzeba "postawić kropkę nad i". Cały czas powtarzam dziewczynom, że na boisku nie możemy myśleć o tym, co się stanie, jak przegramy akcję, tylko, co trzeba zrobić w danej chwili. Jak to powtarzał jeden z moich ulubionych trenerów Angelo Lorenzetti: siatkówka jest takim sportem, który potrafi zabijać zespoły w momencie, kiedy nie grają, czyli między akcjami - podkreślił Bartman.
Kiedy aktualny opiekun ŁKS-u był siatkarzem, przytrafiały mu się takie sytuacje, jaka teraz jest w Łodzi. - Tak się dzieje, kiedy drużyna traci swoją tożsamość lub tej tożsamości nie miała, a przychodzi moment największej presji, największego ciśnienia i momentu, w którym trzeba trzeba wygrywać - niektóre takie sytuacje udało się przezwyciężyć, inne nie. Mam nadzieję, że my - razem znajdziemy wyjście - zakończył.
Spotkanie w Mielcu zostanie rozegrane 27 marca o godz. 17:30. Natomiast ewentualny trzeci mecz zaplanowano na niedzielę 30 marca, również o godz. 17:30.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty