Gabriela Polańska: Nie patrzymy w przyszłość, skupiamy się na tym, co tu i teraz

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: atakuje Gabriela Polańska
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: atakuje Gabriela Polańska

Po awansie do półfinału Pucharu Polski Grot Budowlani nie mają chwili wytchnienia. Jak mówi Gabriela Polańska, zespół nie skupia się jednak na zmęczeniu. - Patrzymy tylko na to, żeby w jak najlepszym stanie dotrwać do najważniejszej części sezonu.

31-letnia kapitan Grotu Budowlanych, Gabriela Polańska, w rozmowie z portalem WP SportoweFakty opowiada m.in. o trudach sezonu, ligowych potknięciach, dołączeniu Magdaleny Stysiak do drużyny, a także niezmiennej od lat koncepcji trenera łódzkiego zespołu.

Beata Kacperska, WP SportoweFakty: W ostatniej kolejce LSK mierzyłyście się z jedną z najsłabszych drużyn, zespołem #VolleyWrocław. Wszystko wskazywało na krótki, trzysetowy pojedynek, ale właśnie w tej trzeciej partii straciłyście przewagę (16:9) i przegrałyście seta. Co się wówczas stało?

Gabriela Polańska (Grot Budowlani Łódź): Cóż, miało być pięknie, wyszło jak zawsze. Najgorsze chyba było to, że zbyt szybko zaczęłyśmy sądzić, że ten mecz może skończyć się w trzech setach. Wrocławianki złapały nas w jednym ustawieniu, popełniłyśmy trochę błędów w przyjęciu, a jak już miałyśmy przyjęcie, to robiłyśmy błędy na siatce i to było takie zamknięte koło. Ten moment zaważył na tym, że, niestety, musiałyśmy grać czwartego seta, ale najważniejszy jest komplet punktów.

Czy wygrany niedawno mecz ćwierćfinałowy z DPD Legionovią Legionowo i awans do turnieju finałowego Pucharu Polski kobiet spowodował jakieś rozprężenie w waszym zespole?

Nie sądzę. W dwóch pierwszych setach w meczu z ekipą z Wrocławia potrafiłyśmy trzymać swoją grę i szło nam naprawdę dobrze. Po prostu w tej trzeciej partii błędy własne coraz bardziej nas pogrążały i, niestety, tak to się potoczyło, że zagrałyśmy cztery sety, chociaż mogłyśmy zakończyć mecz w trzech partiach.

ZOBACZ WIDEO Wielkie wejście Krzysztofa Piątka do AC Milan. "Jego kariera jest nieprawdopodobna"

To ostatnie spotkanie dostarczyło wielu nerwów i emocji nie tylko kibicom. Trener Błażej Krzyształowicz również bardzo żywo reagował na wydarzenia na boisku. Wydawało się, że za moment zacznie grać z wami, a na przerwach w trzecim i czwartym secie robił wszystko, by was pobudzić…

Tak, nasz trener zawsze żywo reaguje, taki ma charakter. Oczywiście, na przerwach padły męskie słowa, bo takie były nam wtedy potrzebne. Powiedział nam to, co w sumie same wiedziałyśmy - że musimy wejść na boisko i zagrać to, co potrafimy, co gramy na treningach, a nie patrzeć sobie na buty. To na pewno nam pomogło.

Bohaterki z dołu tabeli. Punkty, bloki, asy 17. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet

Fakt, że rywalizujecie teraz nie tylko w LSK, ale również w Pucharze Polski i Lidze Mistrzyń, generuje bardzo dużo spotkań w waszym wykonaniu. Jak czujecie się pod względem fizycznym i psychicznym?

Od początku tego sezonu bardzo dużo gramy i żyjemy właściwie od meczu do meczu. W zasadzie gramy co 2-3 dni, jak mamy większe szczęście, to mamy 4 dni przerwy między spotkaniami. Do tego dochodzą podróże, przeloty… Mimo wszystko staramy się nie myśleć o tych trudach, o tym, że coraz bardziej coś zaczyna boleć czy o tym, że zmęczenie jest coraz większe. Jeśli chodzi o sferę mentalną, to każde zwycięstwo buduje naszą pewność siebie, buduje nas jako zespół. W dodatku to, jak wychodzimy z trudnych sytuacji na boisku, to też bardzo dużo nam daje, więc myślę, że pod względem psychicznym nie mamy na co narzekać. Teraz patrzymy tylko na to, żeby w jak najlepszym stanie, zarówno fizycznym, jak i psychicznym, dotrwać do najważniejszej części sezonu.

Kilka dni temu do Grotu Budowlanych oficjalnie dołączyła Magdalena Stysiak. Jak przyjęłyście ją w zespole? Pani jako kapitan drużyny zarządziła jakiś "chrzest"?

Nie, nie było żadnego chrztu, nie sądzę, żeby to było jeszcze praktykowane w którymś z zespołów. Na szczęście nic nie musiała robić, niczego jej nie wymyślałyśmy. Myślę, że bardzo dobrze weszła w zespół, my na pewno też jej to ułatwiłyśmy, bo przyjęłyśmy ją jak swoją.

Jak wy jako drużyna odnosicie się do całej sprawy związanej z tą jedną z najhuczniejszych "osiemnastek" w siatkarskim środowisku i zmiany przynależności klubowej Magdaleny Stysiak?

Oj tak, ta osiemnastka była bardzo huczna, ja chyba nawet takiego wesela nie miałam. Tak na poważnie, to w całym tym zamieszaniu, które było wokół jej osoby, nie oceniałyśmy ani jednej ani drugiej strony, bo nie miałyśmy do tego prawa. Nie byłyśmy podczas rozmów ani podpisywania kontraktów, więc nie nam było dane oceniać. Czekałyśmy na werdykt i myślę, że przyjęłyśmy Madzię tak, jak mogłyśmy najlepiej.

Teraz przed wami bardzo ważne mecze z silnymi przeciwnikami. Najpierw w Lidze Mistrzyń zmierzycie się z RC Cannes, potem w ramach LSK z ekipą z Bydgoszczy, następnie z Chemikiem Police.

Zgadza się, ale my skupiamy się tylko na najbliższym meczu, na tym, co tu i teraz. Skończyłyśmy mecz z Wrocławiem i od razu koncentrujemy się na meczu z Cannes. W Grot Budowlanych jestem już piąty sezon i przez cały ten czas ta koncepcja mi towarzyszy. Błażej Krzyształowicz układa to wszystko w ten sposób, że mamy się skupiać na małych krokach, na tym, że mamy wywiązać się ze swoich obowiązków w tym momencie i nie patrzeć za bardzo w przyszłość. Uważam, że to sprawdza się bardzo dobrze.

Komentarze (0)