Michał Gogol: Umniejszenie zwycięstwa z powodu problemów PGE Skry? Mnie cieszą trzy punkty

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Michał Gogol
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Michał Gogol

Indykpol AZS Olsztyn pokonał PGE Skrę Bełchatów, zgarniając pełną pulę i nie zważając na problemy rywali. - Koncentrujemy się na sobie - zapewnił Michał Gogol, trener Akademików.

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Indykpol AZS Olsztyn pokonał po raz drugi w tym sezonie PGE Skrę Bełchatów - takie są fakty. Pojawiły się jednak szybko komentarze, że rywal grał w słabszym składzie, więc to zmienia postać rzeczy. Czy w związku z tym wygrana smakuje inaczej ze względu na braki kadrowe po drugiej stronie siatki? 

Michał Gogol, trener Indykpolu AZS Olsztyn: Nie będę się oglądał na to, podobnie jak nikt z nas, jakie nasi przeciwnicy mają problemy. Koncentrujemy się na naszej grze i poprawianiu naszej siatkówki. Nawet jeżeli ktoś będzie starał się umniejszyć zwycięstwo, mnie cieszy wygrana i trzy punkty. To jest najważniejsze.

Zdawaliście sobie jednak sprawę z tego, że PGE Skra będzie osłabiona. Nie były tajemnicą urazy Mariusza Wlazłego czy Artura Szalpuka, a także nieobecność Davida Fiela, a co za tym idzie, brak rotacji na środku. 
[color=#444950][b]ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze

[/color][/b]Nie było nam łatwiej. Dochodziły nas słuchy, że jeden czy drugi zawodnik mają z czymś problemy, mimo wszystko nie spodziewaliśmy się takiej pary przyjmujących, że będzie grał Piotr Orczyk i Milan Katić. Nie do końca nam to ułatwiło zadanie, bo nie wiedzieliśmy też, gdzie zagrywać. Przyjęliśmy pod koniec pierwszego seta żelazną strategię i trzymaliśmy się jej do samego końca.

Po drugiej stronie siatki był Jakub Kochanowski, znany dobrze większości zawodników z Olsztyna, bo spędził w tym klubie dwa sezony. Łatwiej przygotować się na grę, czyli zagrywkę czy atak, tego typu siatkarza?

Dużo pracowaliśmy nad przyjęciem w zeszłym miesiącu, ogólnie nasza linia przyjęcia wygląda bardzo solidnie. Jeżeli chodzi o atak, to możemy wiedzieć wszystko na temat Kuby Kochanowskiego, ale to jest teoria. Trzymanie jego czy Karola Kłosa na siatce, to nie jest taka łatwa sprawa. Udało nam się ich zatrzymać kilka razy, nawet pasywnym blokiem, mimo wszystko jednak radzili sobie bardzo dobrze. Trzeba im to oddać, to są klasowi środkowi, to nie jest taka prosta historia.

Mieliście teraz blisko dwa tygodnie wolnego ze względu na brak awansu do Pucharu Polski. Przydał wam się ten czas na treningi? Są teorie, że najlepszym treningiem jest jednak mecz. 

Tak, pomógł nam. Stać nas na dobrą grę, jeszcze lepszą. Na boisku było ośmiu zawodników, ale mamy też innych ciekawych siatkarzy, którzy są w stanie wejść na boisko i pomóc drużynie, na pewno w następnych dniach i tygodniach się pokażą.

W starciu z PGE Skrą swoją szansę dostał Marcel Lux, ostatnio widywany głównie w kwadracie dla rezerwowych i za bandami. Już w I rundzie w Bełchatowie rozegrał świetne spotkanie, a teraz to powtórzył. Jest pan zadowolony z jego występu?

Dla Marcela ostatni miesiąc był bardzo trudny. Od miesiąca musiałem się uczyć, jaki to jest zawodnik, jakie ma mocne i słabsze strony i w jakim polu najbardziej mu pomóc. Troszeczkę sytuacja była z nim skomplikowana, bo wyjechał na zgrupowanie reprezentacji Słowacji, wrócił po dziesięciu dniach. Wspólnie zdecydowaliśmy, że popracujemy nad przygotowaniem fizycznym, a potem wróci do drużyny. W meczu z Kuzbassem był poza meczową czternastką. Był w ciężkim treningu siłowym, a teraz sam mówił, że czuje się już lepiej. Pracujemy też nad jego elementami siatkarskimi i myślę, że idziemy w dobrą stronę.

Wszedł na dobre w drugiej partii i jego wprowadzenie miało duże znaczenie dla końcowego wyniku. 

Zgodzę się, że ta zmiana nam pomogła na bardzo wielu polach. Grał naprawdę bardzo spokojną siatkówkę, oprócz jednego błędu w czwartym secie, gdzie zaatakował w aut po prostej, grał dojrzale, mądrze i nawet jego urozmaicona zagrywka pozwalała wywierać bardzo dużą presję na mistrzu Polski.

Jeśli chodzi o linię przyjęcia, to trener może odczuwać względny spokój. Pięciu zawodników do dyspozycji i to na podobnym poziomie. To duży komfort, kiedy można rotować składem na tej pozycji pod konkretnego rywala?

Jest to ciekawa możliwość, bo mamy jeszcze Kubę Urbanowicza i Marcina Wikę. Każdy z nich ma swoje atuty i mocne strony, jestem przekonany, że w tym sezonie zobaczymy jeszcze nie raz na boisku czy jednego czy drugiego. Na pewno można w pewnym stopniu nimi rotować pod kątem przeciwnika, ale bardzo ważna jest stabilizacja, żeby nie robić nic nerwowo. Dla nich to dobra sytuacja, bo mamy jakąś rywalizację i każdy z nich wie, że może sobie wywalczyć miejsce w składzie.

-> Dwa turnieje kwalifikacyjne w Polsce! Siatkarskie reprezentacje powalczą o IO 2020 w Tokio u siebie
-> Mistrz świata Grzegorz Łomacz przedłużył kontrakt z PGE Skrą Bełchatów. "W tym klubie niczego mi nie brakuje"

Przed wami spotkanie z ciągle niepokonanymi wicemistrzami Polski. Po zwycięstwie nad mistrzem, łatwiej będzie się chyba mierzyć z tej klasy rywalem?

Mentalnie rzeczywiście jesteśmy podbudowani, wygraliśmy drugi mecz z rzędu, w trzecim z rzędu zapunktowaliśmy. Na pewno czeka nas bardzo trudne spotkanie w Kędzierzynie, wystarczy tylko spojrzeć w tabelę i zobaczyć, jak ZAKSA w tym sezonie gra. Wyjdziemy na luzie, bez większych obciążeń, będziemy chcieli zagrać dobrą siatkówkę. Nasza gra musi cały czas iść do przodu, fajnie, że mieliśmy trochę czasu, żeby popracować i to przynosi teraz pewne efekty.

Indykpol AZS Olsztyn ciągle ma szansę na zakończenie sezonu w szóstce. Czy dla trenera to realna wizja?

W ogóle nie patrzymy w tabelę, naprawdę. Chcielibyśmy z meczu na mecz grać lepiej, zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Nasza liga jest bardzo nieprzewidywalna i trzeba w każdym meczu dawać z siebie sto procent, czy jest się faworytem, czy atakuje się z pozycji drużyny niżej notowanej. Może spojrzymy w tabelę przed ostatnią kolejką, na razie to nie ma sensu.

Źródło artykułu: