Inauguracja sezonu powinna przyciągnąć kibiców do hali Łuczniczka, mimo że szanse gospodarzy na końcowy triumf w tym starciu wydają się być niewielkie. Rzadko jednak zdarza się, aby fani nad Brdą mieli okazję obejrzeć na żywo występ aż trzech mistrzów świata: Grzegorza Łomacza, Artura Szalpuka i Jakuba Kochanowskiego. Dla tego ostatniego będzie to debiut w nowych barwach. W szeregach mistrza Polski młody środkowy ma zastąpić Srećko Lisinaca. Pozostała dwójka już wcześniej występowała w Bełchatowie, choć 23-letni przyjmujący powraca do zespołu po rocznej przerwie.
- Nie jesteśmy jeszcze gotowi w stu procentach na grę w PlusLidze, ale jesteśmy na tyle gotowi, by rozpocząć te niesamowite rozgrywki. Przygotowywaliśmy się bez czterech podstawowych zawodników, którzy byli na siatkarskim mundialu. Przez pewien czas kontuzjowany był też Patryk Czarnowski. Trudno było przeprowadzić normalne zajęcia, bo po prostu nie mieliśmy z kim ćwiczyć. Miałem do dyspozycji od sześciu do maksymalnie ośmiu zawodników. To był trudny moment naszych przygotowań, ale cieszę się, że każdy z nas zrobił coś pożytecznego, co może zaowocować w przyszłości - powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej szkoleniowiec PGE Skry, Roberto Piazza.
Zdecydowanie większy komfort pod tym względem miał Jakub Bednaruk. Zespół znad Brdy w okresie letnim został znacząco przebudowany. Żaden z obecnych graczy nie musiał stawić się na zgrupowaniu swojej reprezentacji. Szkoleniowiec Chemika nie ukrywa z tego powodu zadowolenia. Sytuacja zdrowotna również okazała się korzystna, bowiem w trakcie przygotowań kontuzje omijały jego podopiecznych.
- W porównaniu z poprzednim sezonem, miałem dużo więcej możliwości, bo trenowaliśmy w czternastu. Robiliśmy wszystko, żeby ten sezon był lepszy od poprzedniego. Mam obecnie jeden dylemat, bo Bartek Lipiński z Pawłem Grycem biją się o miejsce w szóstce. Nikola Kovacević też zresztą nie może być pewny swego, bo Jasiu Lesiuk przy każdym wejściu na boisko pomagał. Mnie takie problemy cieszą. Podobnie jak Kacper Bobrowski, który gra coraz lepiej i walczy o miejsce z Adamem Kowalskim - przyznaje szkoleniowiec Chemika.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]
Potencjał obu ekip w obecnym sezonie jest diametralnie różny. Mimo że szeregi mistrza Polski opuścili Srećko Lisinac, Nikołaj Penczew, Marcin Janusz i Bartosz Bednorz, to w ich miejsce udało się pozyskać godnych następców. Kontrakty z PGE Skrą podpisali Artur Szalpuk, Jakub Kochanowski, Kamil Droszyński, Piotr Orczyk i Renee Teppan. Teoretycznie więc potencjał drużyny nie uległ zmniejszeniu.
O możliwościach finansowych na poziomie najbliższego rywala, w Bydgoszczy mogą tylko pomarzyć. Skład zbudowano skromny, na miarę posiadanego budżetu. Kluczowe ma być doświadczenie, jakie nowi zawodnicy nabyli w poprzednich latach gry w PlusLidze. Raphael Vinhedo Margarido zastępujący Edgardo Goasa już zdążył pokazać spory potencjał. Nie zawodzili także Maksim Morozow, Nikola Kovacević i Bartłomiej Lipiński. Wspomniany kwartet, wspierany przez Michał Szalachę i Bartosza Filipiaka, ma w końcowym rozrachunku zapewnić bezpieczne utrzymanie.
Bydgoszczanie przed meczem z PGE Skrą skazywani są na pożarcie. Z tyłu głowy mają też wyjątkowo trudny terminarz. W ciągu najbliższych czterech dni czekają ich jeszcze starcia z Cuprum Lubin i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Równomierne rozłożenie sił na wszystkie pojedynki może okazać się bardzo ważne, choć szanse na jakąkolwiek zdobyć zespół znad Brdy wydaje się mieć tylko w Lubinie. Cokolwiek udałoby się ugrać w pozostałych dwóch potyczkach, będzie ogromnym sukcesem ekipy trenera Bednaruka.
Analizy dotyczącej liczby spotkań dokonał także Roberto Piazza. Zdaniem włoskiego szkoleniowca, jego podopiecznych czeka jeszcze większe wyzwanie, bowiem optymistyczny scenariusz zakłada występ aż w 57 meczach w całym sezonie.
- Możemy zagrać nawet 57 meczów, oczywiście jeśli chcemy być w finale mistrzostw Polski i Ligi Mistrzów. Wychodzi nam jedno spotkanie na cztery dni. Próbowaliśmy przygotować nasze głowy i ciała do pierwszego okresu, a potem będziemy osiągać kolejne poziomy. Odpoczynek to bardzo ważna rzecz dla zawodnika, bo trzeba mieć chwilę oddechu, ale przy takim terminarzu to bardzo trudne. Na początku zagramy pięć meczów w 12 dni - przyznał Włoch na łamach oficjalnej strony klubowej.
Wydaje się, że w poniedziałkowy wieczór obu zespołom zależało będzie na jak najszybszym rozstrzygnięciu tego pojedynku. Większe szanse na realizację planu mają mistrzowie Polski.
Chemik Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów / poniedziałek, 15 października 2018 r., godz. 18.00 => Relacja LIVE