MŚ 2018: pięciosetowe show w Warnie! Finowie urwali punkt Irańczykom

PAP / Maciej Kulczyński / Siatkarze reprezentacji Iranu podczas starcia z Polską
PAP / Maciej Kulczyński / Siatkarze reprezentacji Iranu podczas starcia z Polską

Podopieczni Tuomasa Sammelvuo dali się we znaki reprezentacji Iranu! Finowie urwali punkt swoim rywalom. W trakcie tej konfrontacji dyspozycja obydwu ekip bardzo falowała

Tuż przed spotkaniem, zarówno Irańczycy jak i Finowie pewni byli awansu do kolejnego etapu mistrzostw świata. Podopieczni Igora Kolakovicia wciąż mieli jednak szansę aby zakończyć zmagania w grupie D na wyższej pozycji.

Trapieni problemami zdrowotnymi reprezentanci Iranu wtorkową batalię rozpoczęli od serii błędów, a po autowym ataku Amira Ghafoura przegrywali już 1:4. Chociaż po chwili udało im się doprowadzić do remisu, to piorunujące ciosy Sakari Makinena znów dały przewagę ekipie z Finlandii (14:11). Nie trwało to jednak zbyt długo. Proste błędy Persów odeszły w niepamięć i umieli oni skutecznie wykańczać akcję, co pozwoliło im na doprowadzenie do stanu 15:15. To był kluczowy moment dla dalszych losów tej odsłony. Irańczycy złapali wiatr w żagle, bombardowali w ofensywie i ustawiali szczelny blok na drodze rywali. Ostatecznie triumfowali do 19.

Druga odsłona rozpoczęła się podobnie do poprzedniej. W irańskim zespole brakowało koncentracji, a proste błędy popełniane przez ekipę Kolakovicia były wodą na młyn dla Finów, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. W kolejnych minutach sytuacja nie zmieniała się. Na boisku trwała ostra wymiana ciosów, zaś inicjatywa wciąż leżała po stronie drużyny z Finlandii.

Gdy w polu serwisowym zameldował się Tommi Siirila, podopieczni Tuomasa Sammelvuo odskoczyli na trzy "oczka" (18:15). Poddenerwowani Irańczycy, wykorzystując pomyłki Sakari Makinena nie tylko zniwelowali straty, ale także sami objęli prowadzenie (21:20). Grę nerwów w końcówce wygrali jednak Finowie, zaś ostatni punkt zdobył atakiem Niko Suihkonen.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Skromny bohater Jakub Kochanowski. "Akurat ja byłem na zagrywce"

Piorunujące uderzenia oraz efektowne obrony - tak w skrócie można opisać trzecią partię pojedynku. Set rozpoczął się od zaciętej walki punkt za punkt i aż do końca tak wyglądał. Drużyny grały konsekwentnie w ofensywie, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Na parkiecie coraz lepiej radził sobie Milad Ebadipour, który pewnie czuł się nie tylko w ataku, ale również za linią 9. metra.

W końcówce seta cuda w defensywie wyczyniał Lauri Kerminen. To dodało sił reprezentacji Finlandii, która po fatalnym błędzie rywali triumfowała do 23.

Początek czwartej odsłony to kolejna gra nerwów. Po stronie fińskiego zespołu efektownymi zagraniami popisywali się Suihkonen oraz Siirila, jednak nie robiło to większego wrażenia na Irańczykach, którzy wzmocnili zagrywkę i po asie Ali Shafieia prowadzili 15:12. Ten mecz był jednak pełen niespodzianek i przy żadnym wyniku, reprezentacje nie mogły czuć się bezpiecznie. Po kilku minutach role odwróciły się i na tablicy wyników znów był remis. (16:16). Zawodnicy z Iranu odpalili i zdobyli kilka ważnych punktów, jednak w końcówce znów zrobiło się nerwowo. Morteza Sharifi nie skończył dwóch ataków a na fiński blok nadział się Ghafour. To jednak Irańczycy postawili kropkę nad "i".

Z wysokiego "C" rozpoczęli decydującą partię meczu Persowie. Piorunujące zagrania Sharifiego pozwoliły szybko odskoczyć zespołowi na cztery "oczka" (4:1). Chociaż Finowie starali się przeciwstawić rywalom i zaskakiwali mocnymi uderzeniami, to ostatnie słowo należało do reprezentacji Iranu.

MŚ 2018, gr. D

Finlandia - Iran  2:3 (19:25, 25:22, 25:23, 23:25, 12:15)

Finlandia: Tervaportti, Krastins, Sivula, Sinkkonen, Sirilla, Makinen, Kerminen (libero) oraz Suihkonen, Kaislasalo.

Iran: Marouflakarni, Ebadipour, Toukhteh, Ghafour, Manavinezhad, Shafiei, Hazratpourtalatappeh (libero) oraz Ghaemi, Kazemi, Sharifi.

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. Polska 5 5-0 15:3 15
2. Iran 5 4-1 12:7 11
3. Bułgaria 5 3-2 11:6 9
4. Finlandia 5 2-3 9:12 6
5. Kuba 5 1-4 6:13 3
6. Portoryko 5 0-5 3:15 1
Komentarze (0)