Drużynie prowadzonej przez Nikolę Grbicia strach zajrzał już raz w oczy po porażce z drużyną USA. Każda kolejna strata punktów, mając w perspektywie jeszcze mecz z Rosją i fakt, że bilans z pierwszej rundy przechodzi do kolejnej, może definitywnie przekreślić szanse Plavi na korzystny wynik na mistrzostwach świata.
Kangury długo stawiały opór rywalom w premierowej odsłonie. Serbowie wyższy bieg wrzucili dopiero po drugiej przerwie technicznej. Marko Ivović punktował w kontratakach, a później wspólnie ze Srećko Lisinacem dorzucił do tego kilka trudnych zagrywek, z którymi siatkarze z Antypodów sobie już nie radzili. Ci od stanu 19:17 do końca seta zdołali wygrać jedynie trzy akcje.
Selekcjoner reprezentacji Australii, Mark Lebedew cały czas apelował do swoich zawodników o koncentrację i to przyniosło wymierny efekt w drugim secie. Przez pierwsze kilkanaście minut scenariusz wypadków był dość podobny aż do stanu 19:19. Wtedy w polu serwisowym pojawił się Nehemiah Mote, który dał swojej drużynie dwa punkty przewagi. Australijczycy znacznie poprawili współpracę bloku z obroną, co pozwoliło neutralizować mocne uderzenia Ivovicia, Aleksandara Atanasijevicia czy Nemanji Petricia. Blok na tym ostatnim zakończył drugą część gry.
Trener Grbić poza zmianami zadaniowymi nie dokonywał roszad w szóstce, co później okazało się dobrym posunięciem, bo stracona partia pobudziła Serbów do walki. Rozgrywający Nikola Jovović widząc, że skrzydłowi nie zawsze są w stanie się przebić przez ręce przeciwników zaczął regularnie uruchamiać Srećko Lisinaca na środku. O tym, że były już gracz PGE Skry Bełchatów jest w stanie udźwignąć tę odpowiedzialność, doskonale wiemy. Już po pierwszych dwudziestu piłkach Serbowie mieli cztery punkty przewagi (12:8). Później dystans ten tylko się zwiększał. Licznik Kangurów zatrzymał się w tej odsłonie na 17 punktach.
Obraz gry nie uległ zmianie także w czwartym secie. Choć Max Staples i Beau Graham byli w stanie skończyć kilka trudnych piłek, cały czas byli zmuszeni do gonienia rezultatu. A ton nadawali Petrić i Lisinac, dwaj najlepiej punktujący zawodnicy reprezentacji Serbii (odpowiednio 16 i 18 punktów). W żadnym momencie wynik nie był już zagrożony.
Plavi sięgnęli po trzecie zwycięstwo na mistrzostwach świata i najprawdopodobniej powalczą o drugie miejsce w grupie z Rosjanami. Australijczycy mogą być już prawie pewni czwartego miejsca, bo odebrać im je może jedynie Kamerun, którego czeka jeszcze mecz ze Sborną, a sami mają przed sobą mecz z Tunezją.
Serbia - Australia 3:1 (25:20, 21:25, 25:17, 25:19)
Serbia: Jovović, Ivović, Lisinac, Atanasijević, Petrić, Podrascanin, Majstorović (libero) oraz Luburić, Kovacević.
Australia: Peacock, Staples, Mote, Carroll, Sanderson, Graham, Perry (libero) oraz O'dea, Walker, Williams, Passier.
Miejsce | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | USA | 5 | 5-0 | 15:5 | 13 |
2. | Serbia | 5 | 4-1 | 14:7 | 12 |
3. | Rosja | 5 | 3-2 | 12:6 | 10 |
4. | Australia | 5 | 2-3 | 9:11 | 7 |
5. | Kamerun | 5 | 1-4 | 4:12 | 3 |
6. | Tunezja | 5 | 0-5 | 2:15 | 0 |
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. To dlatego Polacy przegrali seta z Finlandią. Śliwka: W tym tkwił szczegół