Bielszczanie zdecydowanie liczyli na przełamanie w sobotnim pojedynku z ekipą z Katowic. Podopieczni Rastislava Chudika w obecnym sezonie PlusLigi nie zdobyli nawet punktu i plasują się na ostatnim miejscu w tabeli. W zupełnie innych humorach do spotkania przystępował GKS Katowice, który jest trzeci.
Na początku meczu nie widać jednak było różnicy, która w aktualnych rozgrywkach dzieli obydwie drużyny. Na boisku w hali pod Dębowcem rozgorzała wyrównana walka punkt za punkt i każdy liczył na potknięcie przeciwników. Jako pierwszy pomylił się BBTS Bielsko-Biała pozwalając tym samym katowiczanom na odskoczenie na dwupunktową przewagę (14:16). Jak się okazało, było to tylko chwilowe prowadzenie przyjezdnych, którzy w kolejnych akcjach oddali inicjatywę ekipie z Podbeskidzia. Bielszczanie nie zdołali jednak wykorzystać swojej przewagi w decydujących momentach. W końcówce więcej zimnej krwi zachował zespół prowadzony przez Piotra Gruszkę i zwyciężył po autowym ataku Mariusza Gacy (24:26).
Podłamani porażką gospodarze źle rozpoczęli drugą odsłonę. Siatkarze GKS-u Katowice bardzo szybko odnaleźli swoje tempo gry oraz osiągnęli wysokie prowadzenie (6:11). Z bardzo dobrej strony prezentował się atakujący Karol Butryn, którego wspierał przyjmujący Gonzalo Quiroga. Nawet czas na żądanie trenera Chudika nie zdołał zatrzymać rozpędzonych gości (11:16). Gdy wydawało się, że katowiczanie bez problemu zakończą seta swoją wygraną i wykorzystają piłki setowe przy stanie 19:24, wtedy do gry znów wrócili zawodnicy z Bielska-Białej. Po chwili po atakach Piotra Łukasika oraz zagrywkach Wiaczesława Tarasowa na tablicy wyników pojawił się remis po 24. Kolejna wyrównana walka na przewagi podniosła tylko poziom emocji w hali pod Dębowcem. Ostatecznie jednak, ku niezadowoleni miejscowej publiczności, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę GKS-u (28:30).
Tym razem porażka zmobilizowała tylko miejscowy zespół. BBTS Bielsko-Biała od początku prezentował się skuteczniej od przeciwników, przez co podopiecznym Rastislava Chudika udało się wyjść na prowadzenie. Z akcji na akcję gospodarzom grało się łatwiej, a w ataku prym wiódł Piotr Łukasik (15:10). Dopiero w końcówce zespół z Katowic odrobił stratę do rywali, doprowadzając do stanu 22:20. Po raz trzeci w tym meczu bielszczanie nie mieli zamiaru wypuścić seta z rąk. Po autowym bloku GKS-u Katowice wygrali do 22.
Podopieczni Piotra Gruszki wyraźnie chcieli zakończyć pojedynek w czwartym secie, bowiem już w pierwszych akcjach udało im się odskoczyć na trzy "oczka". Po chwili jednak bielszczanie doprowadzili do wyrównania, ale ich dobra gra bardzo szybko została przełamana przez przyjezdnych (11:14). Siatkarze GKS-u Katowice, chociaż ponownie pozwolili przeciwnikom doprowadzić do remisu, to w końcówce pokazali swoją dobrą dyspozycję (18:20). Ostatecznie po błędzie Wiaczesława Tarasowa goście wygrali, inkasując trzy punkty (23:25).
BBTS Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:3 (24:26, 28:30, 25:22, 23:25)
BBTS: Cedzyński, Maciończyk, Tarasow, Bucki, Łukasik, Gaca, Czauderna (libero) oraz Marek (libero), Siek, Piotrowski, Peacock, Krikun.
GKS: Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Quiroga, Kohut, Mariański (libero) oraz Krulicki, Witczak, Kalembka, Fijałek, Stelmach, Sobański.
MVP: Gonzalo Quiroga (GKS)
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem