Mariusz Wlazły dołączył do przeciwników systemu play-off. "Oby władze wzięły to pod uwagę"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły

PGE Skra Bełchatów przegrała dwukrotnie w finale z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W ostatnim meczu czwarta odsłona była rozgrywana, choć nie miała znaczenia dla losów rywalizacji. To nie podoba się kibicom, ekspertom, ale także Mariuszowi Wlazłemu.

Format tegorocznych play-offów spowodował, że po wygranej 3:0 w Łodzi, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była komfortowej sytuacji. Przed własną publicznością potrzebowała dwóch setów, by pokonać PGE Skrę Bełchatów w walce o tytuł.

Ostatecznie pierwszy set padł łupem gości, a kolejne dwie partie były bardzo wyrównane, przyniosły wiele emocji i stały na niezłym poziomie, ku uciesze kibiców. ZAKSA wygrała jednak obie partie i w czwartej trenerzy obu ekip oddelegowali zmienników. Ta odsłona też powędrowała na konto gospodarzy.

PGE Skra tym samym zdobyła srebrny medal, co jest progresem wobec poprzednich sezonów, dwukrotnie bowiem sięgała po brąz. - Gratuluję mistrzom Polski, bo zagrali dwa równe spotkania. My jednak słabo zagraliśmy w pierwszym, w Łodzi. Cieszę się, że mój zespół zaprezentował się w trzech niedzielnych partiach naprawdę dobrze. Z tak grającą ZAKSĄ, kiedy popełnia się 2-3 błędy, trudno się przeciwstawić. Jestem zadowolony, że podeszliśmy do tej potyczki w pełni zdeterminowani oraz skoncentrowani. Czegoś zabrakło, ale srebrny medal jest czymś, co nas cieszy - podkreślił Mariusz Wlazły, kapitan zespołu.

Atakujący nie oszczędził jednak systemu rozgrywek. - Widowisko było fajne, ale do czasu, bo zakończyło się setem bez jakichkolwiek emocji. Mam nadzieję, że odpowiednie władze wezmą to pod uwagę i mecze o medale będą stały na wysokim poziomie od pierwszej do ostatniej piłki - powiedział Wlazły.

ZOBACZ WIDEO Cenna wygrana AS Monaco, asysta Glika. Zobacz skrót meczu Lyon - Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wszystkie spotkania, zarówno półfinały, mecze o konkretne miejsca, a także już starcia o medal, rozgrywane były w ten sam sposób. Najpierw rozgrywano spotkanie w hali niżej notowanej ekipy, a następnie rewanż w obiekcie drugiego zespołu. Liczyły się punkty, tak jak w europejskich pucharach, a nie sety.

Tym sposobem w kilku wypadkach doszło do setów, które nie miały już żadnego znaczenie dla końcowego rezultatu, a mimo to, trzeba było je rozgrywać.  Tak właśnie było z ostatnią partią w meczu ZAKSY z PGE Skrą. Głos Mariusza Wlazłego jest kolejnym w dyskusji o sensie formatu tegorocznych play-offów.

Komentarze (1)
avatar
steffen
24.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tytuł jak zwykle na sf dość mylący, bo Wlazły nie jest przeciwnikiem play off, tylko nie podoba mu się tegoroczny idiotyzm - a to przecież nie jest żaden play off.