Tego dnia w Ergo Arenie wszystko będzie podporządkowane pod gdańskiego libero. Przed meczem zaprezentowany zostanie film z przebiegiem jego kariery, w trakcie meczów rozbrzmiewać będzie muzyka z playlisty złożonej przez niego, a do tego sam Gacek wystąpi w koszulce z numerem 420, gdyż tyle występów w lidze będzie miał na koncie "Gato" po spotkaniu z Cerradem Czarni Radom.
Z czysto sportowego punktu widzenia warto przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu na Mazowszu gdańszczanie zwyciężyli po tie-breaku, choć spotkanie było niezwykle zacięte. Radomianie wyszli w nim nawet na prowadzenie 2:1, ale nie dowieźli go do końca. Mimo to, ruszyli do Trójmiasta po wygraną.
- Żeby zająć siódme miejsce, i tak jeden mecz trzeba wygrać. Cały czas więc żyjemy. Z przegranych wynik 2:3 jest zdecydowanie najlepszym rezultatem w kontekście rewanżu. Mamy się prawie dobrze, pojedziemy do Gdańska i na pewno się nie położymy - zapowiedział na naszym portalu kilka dni temu Wojciech Żaliński.
Wiadomo już, że podopieczni Roberta Prygla nie zajmą najlepszego miejsca w historii klubu od czasu reaktywacji (rok temu znaleźli się na szóstej pozycji), ale i tak miejsce w górnej połowie tabeli zostanie uznany za wynik niezły. Zwłaszcza, że zespół oparty jest na młodych polskich siatkarzach, którzy swoje lata świetności najprawdopodobniej mają jeszcze przed sobą.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok
Miejsca w przedziale 7-8 to także wynik na miarę możliwości i oczekiwań Lotosu Trefla Gdańsk. Kilka dni temu stało się jasne, że w kolejnym sezonie drużynę nadal prowadzić będzie Andrea Anastasi. Nie wiadomo jeszcze, których zawodników będzie miał do dyspozycji, ale Włoch będzie chciał zrobić wszystko, by święto w Ergo Arenie uczcić wygraną.
W tym sezonie kluby z Gdańska i Radomia spotkały się już trzykrotnie. W fazie zasadniczej za każdym razem wygrywali gospodarze w czterech setach. Z kolei we wspominanym pierwszym meczu o 7. miejsce triumfowali żółto-czarni, choć dopiero w pięciu partiach.