Wiele emocji przyniosło niedzielne starcie PGE Skry Bełchatów z Jastrzębskim Węglem, nie zawodząc kibiców, którzy nastawili się na to, że obejrzą hit kolejki. W I rundzie sezonu zasadniczego w tym samym stosunku wygrali gospodarze ówczesnego pojedynku, czyli Pomarańczowi.
Tym razem lepsi w Hali Energia okazali się bełchatowianie. - To było bardzo ważne zwycięstwo, a sam mecz mógł się podobać kibicom. My wygrywaliśmy z dosyć dużym zapasem, a Jastrzębski Węgiel na przewagi. Walczyliśmy do końca, więc szkoda, bo mieliśmy swoje szanse w tych przegranych setach. Najważniejsze, że wytrzymaliśmy do końca tie-break, odskoczyliśmy przy zagrywce Nikiego Penczewa i to my się cieszymy z tych dwóch zdobytych punktów - powiedział Karol Kłos.
- Wiara i pewność siebie bywa zgubna w siatkówce. Trzeba wychodził naładowanym na każde spotkanie. Myślę, że stworzyła się u nas taka grupa fajna, że widać, że każdy następny, gdy komuś brakuje tlenu, to drugi stara się podbiec, poklepać, zmotywować do dalszej gry - wyjaśnił środkowy.
Bełchatowianom w rundzie zasadniczej pozostały jeszcze mecze m.in. z Łuczniczką Bydgoszcz, GKS-em Katowice czy Indykpolem AZS Olsztyn. - Takie mecze fajnie się gra, bo nie musimy nic kalkulować, tylko po prostu wygrywać. Są one ciekawe, bo ta pierwsza piątka jest bardzo blisko siebie w tabeli. Nie kalkulujemy, że nie można przegrywać setów, liczą się zwycięstwa - zakończył Kłos.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy