[tag=7761]
Cerrad Czarni[/tag] przegrali z Effectorem 2:3 w trzeciej kolejce PlusLigi, mimo iż prowadzili 2:1 i byli blisko zwycięstwa za trzy punkty. Nie potrafili jednak "dobić" przeciwnika i postawić kropki nad "i". To się zemściło. Równie dobrze mogli zakończyć zawody w trzech partiach.
- Jestem w szoku. Pierwszego seta przegraliśmy głupio w końcówce - przyznał Robert Prygiel. Kielczanie triumfowali w tej odsłonie 25:23. - Później kontrolowaliśmy swoją grę i nagle od czwartej partii przestaliśmy grać. W każdym elemencie byliśmy lepsi, a wynik był zły - szkoleniowiec nie ukrywał rozgoryczenia.
Gospodarze atakowali z wyższą skutecznością - skończyli 62 na 119 piłek (52 proc.) - przy 48-procentowej efektywności rywali (59/122). Częściej blokowali (12:11 w tym elemencie) i posłali na drugą stronę siatki o jednego asa serwisowego więcej. Byli gorsi tylko w przyjęciu.
- Tak naprawdę to my przegraliśmy ten mecz, nie ujmując nic chłopakom z Effectora. Nie wyglądało to tak, jakbym oczekiwał. Kibice mają prawo czuć się rozżaleni - podkreślił trener radomskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?
- Swoje przemyślenia mam, ale nie będę mówił publicznie, czego brakuje, co jest dobre, a co złe. Na pewno wielka szkoda, bo poza straconymi punktami, był to mecz prestiżowy. Jestem bardzo zły - powiedział Prygiel.
W kolejnym spotkaniu, w środę 26 października, Czarni zmierzą się przed własną publicznością z mistrzem Polski. - Być może z ZAKSĄ wyjdzie nam zupełnie inny mecz, drużyna będzie bardziej rozluźniona. Chłopaki są póki co strasznie spięci. Nie ma co ukrywać - te dwie porażki nie przynoszą nam chluby - zakończył szkoleniowiec, mając na myśli konfrontację z kielczanami oraz wcześniejszy pojedynek, z BBTS-em Bielsko Biała, zakończony rezultatem 1:3.