Iwan Zajcew był bezdyskusyjnym liderem reprezentacji Włoch podczas turnieju olimpijskiego w Rio. To on w trudnych momentach potrafił poderwać drużynę do walki czy odwrócić losy nieomalże już przegranego półfinału z USA. Jednak na finałowy mecz z Brazylią zabrakło mu już energii i po porażce 0:3 on i jego koledzy zakończyli igrzyska ze srebrem.
- To jest zawsze nieprzyjemne przegrać finał, ale łatwiej to znieść z medalem na szyi - uśmiechał się zawodnik po zakończonym meczu i dekoracji. - Z początku Brazylijczycy byli bardzo spięci i mieliśmy nad nimi przewagę. Jednak potem przydarzyła nam się seria błędów i rywale poczuli krew. Do tego niosła ich wspaniała publiczność, co dodawało im skrzydeł i grali na coraz wyższym poziomie - ocenił spotkanie finałowe.
Włosi cztery lata w Londynie temu zdobyli brąz, tym razem przywieźli do kraju srebrne medale. - Zagraliśmy wspaniały turniej i jestem bardzo dumny, z tego co osiągnęliśmy - oświadczył Zajcew. - To srebro to nagroda za cały ogromny wysiłek, jaki włożyliśmy wszyscy razem. Oczywiście, przyjechaliśmy do Rio po złoto, ale ten medal też może być.
Zajcew nie szczędził słów pochwały swoim kolegom z drużyny. - Jesteśmy grupą zwykłych ludzi, jak z pierwszego lepszego baru. Ale wszyscy mamy wielkie serca i tym wygraliśmy ten medal. Bardzo się cieszę, że nasz kraj z takim entuzjazmem docenił sukces, jaki odnieśliśmy - powiedział siatkarz odnosząc się do ogromnego zainteresowania medialnego swoim zespołem. - Teraz jest najważniejsze, żebyśmy nie rozczarowali naszych kibiców i dalej spełniali ich oczekiwania.
ZOBACZ WIDEO "Nie wiem czy zostanę". Antiga w samochodzie SPORT.TVP.PL (źródło TVP)
{"id":"","title":""}