LŚ 2016: odrodzenie Polaków. Pora na Serbów

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

W wielkich bólach rodziło się zwycięstwo Polaków nad Francją. Zryw w końcówce tie-breaka dał triumf 3:2 i jednocześnie sprawił, że Biało-Czerwoni nie muszą oglądać się na innych. Jeśli wygrają z Serbią, zagrają w półfinale Ligi Światowej 2016.

Gdy Polacy po drugim secie udawali się na dziesięciominutową przerwę, niewielu wierzyło w sukces. Napisać, że Francuzi dominowali, to jak nie napisać nic. Trójkolorowi, zwłaszcza w drugiej partii, niczym walec przejechali się po Biało-Czerwonych. Brakowało niemal wszystkiego, począwszy od dynamiki, kończąc na odrobinie szczęścia. Spośród naszych kadrowiczów jedynie do Karola Kłosa nie było większych zastrzeżeń.

Stephane Antiga i jego podopieczni udowodnili, że wieści o ich śmierci są przedwczesne. W trzecim secie na parkiecie ujrzeliśmy inną drużynę. Taką, którą chcielibyśmy widzieć zawsze. Zaangażowaną, pełną energii i wiary w sukces. Trójkolorowi zupełnie się tego nie spodziewali. Na moment ocknęli się dopiero w tie-breaku. Triumfu nie udało się jednak wyrwać Polakom z rąk.

Sukces rodził się w bólach, tak jak w cierpieniach powstają wielkie drużyny. Wiktoria po heroicznym boju może zanieść Biało-Czerwonych bardzo daleko. Drużynie nie szło w tegorocznej Lidze Światowej. - zaledwie 3 zwycięstwa w 9 meczach i 10 lokata. Potrzebny był impuls, bodziec, który odbuduje morale.

Pierwszy krok, być może najtrudniejszy, już wykonany. Teraz pora na Serbów, ekipę, która od paru lat "leżała" naszym graczom (przynajmniej do tego sezonu). Kibice doskonale pamiętają zwycięstwo na inaugurację MŚ 2014. Od tego czasu reprezentacja z Bałkanów, jako jedna z niewielu drużyn narodowych, nie przeszła rewolucji. Wciąż pierwsze skrzypce grają Uros Kovacević i Aleksandar Atanasijević. Drugi z nich zmagania w Krakowie obejrzy jednak w roli kibica. Kontuzja wyeliminowała serbskiego lidera i trener Nikola Grbić stanął przed sporym wyzwaniem - znalezienia następcy Atanasijevicia.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kapustka o transferze: telefonów jest sporo (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Problem rozwiązał się sam. Na horyzoncie pojawił się Drazen Luburić. Rosły i silny jak tur. Niemal kopia Ivana Miljkovicia i Atanasijevicia. 23-latek przebojem wdarł się do kadry. Do swoich poprzedników na tej pozycji jeszcze mu daleko, ale potencjał drzemie w nim ogromny. Tak samo jak w Kovaceviciu, który z roku na rok dojrzewa siatkarsko. To już nie ten sam młokos, wykonujący nieprzemyślane ruchy. Owszem, nadal to gracz nietuzinkowy, ale wygląda na to, że trener Grbić po części nad nim zapanował.

Serbowie zajęli w dywizji I trzecie miejsce, po drodze przegrywając z Argentyną i Iranem. Zwycięstwa nad Brazylią oraz Rosją nie były przypadkowe - w zespole widać rękę Nikoli Grbicia. O umiejętnościach siatkarzy z Bałkanów przekonali się też Polacy, którzy gładko polegli w grupie 0:3. Biało-Czerwoni pałają żądzą rewanżu. Ewentualny triumf da także awans do półfinału Ligi Światowej.

Podopieczni trenera Antigi mają los we własnych rękach. Trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek - nawet w przypadku niepowodzenia świat się nie zawali. Impreza docelowa dla naszych siatkarzy to Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Liga Światowa pozostaje tylko silnie obsadzonym turniejem towarzyskim.

Ciekawie będzie także w drugim czwartkowym pojedynku. Włosi, podrażnieni porażką 0:3 z Brazylią, staną naprzeciwko Amerykanów. Trener Gianlorenzo Blengini z pewnością zafundował swoim zawodnikom rozmowę wychowawczą. Italia w starciu z Canarinhos nie istniała na parkiecie i w drugim meczu zagra o życie. Reprezentanci USA nie powinni lekceważyć rywali. Jedna wpadka jeszcze nic nie oznacza. Wątpliwe, by Włosi kolejny raz zagrali równie słabo jak z Brazylijczykami.

Plan gier podczas II dnia Final Six Ligi Światowej w Krakowie:

USA - Włochy / czwartek, 14 lipca 2016 r., godz. 17:30

Polska - Serbia / czwartek, 14 lipca 2016 r., godz. 20:30

Komentarze (2)
avatar
Janusz Nossek
15.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wiemy już wszystko,dali d.... a może to trener dał? 
Zedhood
14.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Pod koniec widac, że przy meczbolu Antiga specjalnie przyblokował Francuza, aby nie doszedł do piłki :)