Brazylijczycy niepokonani w Lidze Światowej. "Klucz do naszej gry to zagrywka"

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Z kompletem dziewięciu punktów Brazylijczycy zakończyli zmagania w pierwszym weekendzie Ligi Światowej 2016 w Rio de Janeiro. - Po tych wiktoriach nasza pewność siebie rośnie - przyznał przyjmujący Canarinhos Ricardo Lucarelli.

Na koniec zmagań w Rio de Janeiro podopieczni Bernardo Rezende pokonali 3:1 reprezentację USA. Po raz kolejny w tej edycji Ligi Światowej Brazylijczycy zaprezentowali mocno siłową grę, opartą na dynamicznych atakach i efektywnej zagrywce.

To właśnie dzięki serwisowi gospodarze zmagań w grupie B1 odwrócili losy czwartej partii w starciu z USA, w której przegrywali 16:19. Klasą samą dla siebie w tym elemencie był środkowy Eder Carbonera, który łącznie zdobył aż cztery oczka bezpośrednio z zagrywki. - Podczas treningów dużo uwagi poświęcamy na doskonalenie tego elementu. Cieszymy się, że w meczach ten element staje się kluczem do naszych wiktorii - przyznał po rywalizacji z USA środkowy.

Eder był także jednym z trzech kluczowych siatkarzy reprezentacji Brazylii w ofensywie podczas starcia z triumfatorami Pucharu Świata 2015. Więcej punktów od środkowego zdobyli jedynie Wallace De Souza i Ricardo Lucarelli. - Cieszymy się z tych wszystkich zwycięstw. Dzięki nim nasza pewność siebie rośnie. Na treningach oprócz zagrywki pracujemy także nad różnymi rodzajami ataku i efekty było widać już podczas tego weekendu - stwierdził Lucarelli.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Mecz z Ukrainą szansą dla rezerwowych? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komplementy pod adresem Canarinhos płynęły także z ust trenera i kapitana USA, dla których porażka z Brazylijczykami była pierwszą w tej edycji Ligi Światowej. - Zwłaszcza w dwóch pierwszych setach przeciwnicy pokazali spektakularną siatkówkę w zagrywce, przyjęciu i obronie. Mieliśmy swoje szanse w tym meczu na zdobycie przynajmniej punktu, ale trudna zagrywka rywali pogrążyła nas w czwartej partii. Brazylijczycy zasłużyli na to zwycięstwo - podkreślił John Speraw, któremu wtórował David Lee. - Rywale przewyższali nas jeśli chodzi o jakość gry w ataku i obronie. Nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Potrzebowaliśmy aż dwóch setów, by dobrze wejść w mecz - przyznał krytycznie kapitan USA.

Podczas drugiego weekendu Ligi Światowej Brazylijczycy będą rywalizować w grupie F1 w Belgradzie z Bułgarią, Iranem i Serbią. Z kolei reprezentanci USA w grupie E1 w Romie zmierzą się Australią, Belgią i Włochami.

Komentarze (0)