Liga Mistrzów, gr. E: PGE Skra poległa we Włoszech

Siatkarze Cucine Lube Civitanova Marche po raz drugi w tym sezonie pokonali w Lidze Mistrzów PGE Skrę Bełchatów. Ekipa z Serie A zwyciężyła we własnej hali 3:0 i dzięki temu zapewniła sobie awans do fazy play-off z pierwszego miejsca w grupie E.

Do Civitanovy Marche bełchatowianie pojechali m.in. bez Mariusza Wlazłego Karola Kłosa, którzy nie byli w stanie pozbierać się po zatruciu pokarmowym, jakie dopadło niemal cały zespół po wyjeździe do Bielska-Białej w miniony weekend. Istniało w związku z tym zagrożenie, że trener Miguel Falasca nie będzie w stanie uzbierać kadry na wyjazd do Italii. Ostatecznie jednak się udało. - Mimo tych kłopotów chcemy walczyć. Wierzę, że jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo - zapowiadał Andrzej Wrona.

Jednak w pierwszym secie widać było po siatkarzach PGE Skry, że chyba nie jest wszystko do końca w porządku. Do pierwszej przerwy technicznej jeszcze kibice w Eurosuole Forum oglądali walkę punkt za punkt, ale później na boisku pozostała już tylko jedna drużyna. Kapitalnie spisywał się Klemen Cebulj, który w samej pierwszej odsłonie skończył osiem ataków. Po stronie Pszczół praktycznie żaden element nie funkcjonował należycie. Seta bez historii wygrali podopieczni Gianlorenzo Blenginiego 25:16.

W drugiej partii trener Falasca posłał na boisko Israela Rodrigueza, a także Roberta Milczarka, co znacznie poprawiło obraz gry jego zespołu - zarówno w przyjęciu, jak i w ataku. Choć początkowo zanosiło się na kolejną wysoką wygraną gospodarzy, ci po pierwszej przerwie technicznej niespodziewanie zaczęli się mylić seriami. I tak oto przy stanie 8:3 dla Cucine Lube ekipa z PlusLigi wygrała pięć z sześciu kolejnych akcji, dzięki czemu miała już kontakt z przeciwnikiem, ale nie objęła prowadzenia aż do... pierwszej piłki setowej (24:23). Doprowadził do niej m.in. dobry okres gry Marcela Gromadowskiego. Doszło do długiej i zaciętej gry na przewagi, z której zwycięsko wyszła jednak włoska ekipa. Ze środka nie skończył piłki Srećko Lisinac, a w kontrze nie pomylił się Dragan Stanković, który wraz z kolegami cieszył się z triumfu 33:31.

Po raz drugi w tym sezonie Ivan Miljković mógł cieszyć się z wygranej nad PGE Skrą
Po raz drugi w tym sezonie Ivan Miljković mógł cieszyć się z wygranej nad PGE Skrą

Jednak lepszy moment nie nakręcił drużyny z Bełchatowa na trzeciego seta. Miał on niemal taki sam przebieg jak pierwszy, zresztą też skończył się identycznym wynikiem. Prócz Cebulja znakomicie na skrzydłach radzili sobie Osmany Juantorena oraz Ivan Miljković. Nierówne przyjęcie nie pozwalało PGE Skrze odpowiadać na te ciosy. Trwające nieco ponad 90 minut spotkanie serwisem w siatkę zakończył Mariusz Marcyniak.

Bełchatowianom ta porażka przekreśla definitywnie szansę na wyjście z grupy z pierwszego miejsca. Wciąż jednak mają o co grać. We wtorek, 26 stycznia zmierzą się w Hali Energia z Duklą Liberec i ważne będzie zdobycie w tym meczu kompletu punktów, gdyż spośród wszystkich drużyn, które zajmą drugie miejsca w swoich grupach, ekipa z najsłabszym bilansem odpadnie z rywalizacji. Pozostałe dołączą do zwycięzców grup i zagrają w pierwszej rundzie fazy play-off z udziałem dwunastu klubów.

Cucine Lube Marche Civitanova - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:16, 33:31, 25:16)

Cucine Lube: Christenson (3), Juantorena (8), Podrascanin (8), Miljković (11), Cebulj (18), Stanković (5), Grebennikov (libero) oraz Cester, Parodi (1).

PGE Skra: Uriarte (2), Conte (7), Wrona (5), Gromadowski (10), Marechal (4), Lisinac (6), Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Rodriguez (5), Marcyniak, Janusz, Stanković.

Tabela grupy E:

MiejsceDrużynaMeczeZ-PPkt.Sety
1. Cucine Lube Civitanova Marche 5 5-0 15 15:2
2. PGE Skra Bełchatów 5 3-2 9 10:7
3. Knack Roeselare 4 1-3 3 5:10
4. Dukla Liberec 4 0-4 0 1:12
Źródło artykułu: