Michał Winiarski: Nie ma meczów niekluczowych

Michał Winiarski powraca do zdrowia. W środę zagrał już całe spotkanie w Lidze Mistrzów przeciwko Knack Roeselare. - Ukończyłem mecz i nic mnie tak naprawdę nie boli - powiedział przyjmujący PGE Skry Bełchatów.

Bełchatowianie we wtorek pokonali mistrzów Belgii bez straty seta. W dwóch pierwszych partiach po walce wygrali różnicą dwóch punktów (do 23 i 24), zaś w trzeciej triumfowali już wyraźnie, 25:18.

- Myślę, że zbyt wcześnie się rozluźnialiśmy i te dwa sety były bardzo nerwowe, aczkolwiek trzeba pochwalić belgijski zespół za to, że potrafił nas dogonić. W trzecim trzymaliśmy dobrą grę od początku do końca - tłumaczył Michał Winiarski.

Mistrz świata przyznał również, że przeciwnicy sprawili jego drużynie sporo kłopotów serwisem. - Knack Roeselare to zespół z którym gra się bardzo trudno. Widzieliśmy, że mają bardzo trudną zagrywkę, bo żaden zawodnik nie posyła zagrywki rotacyjnej z wyskoku, która wbrew pozorom jest lepsza do przyjęcia. Mieliśmy z tym trochę problemów - oznajmił.

Dwumecz z drużyną z Belgii może okazać się kluczowy w kontekście awansu z grupy. Jednak jak przyznaje przyjmujący PGE Skry Bełchatów, nie będzie już spotkań nieistotnych.

- Teraz nie ma dla nas zespołów łatwych. Każdy następny mecz pucharowy to klucz do awansu, a jeśli walczymy o mistrzostwo Polski, to nie ma meczów niekluczowych - powiedział 32-letni zawodnik.

Drużynę Miguela Falaski nie omijają kłopoty ze zdrowiem. We wtorek do meczowej kadry zgłoszony był powracający po urazie Srećko Lisinac, ale nie pojawił się na boisku. Na poniedziałkowym treningu kontuzji nabawił się też Andrzej Wrona.

- Jesteśmy w takim etapie, że praktycznie w każdym meczu gra inny zespół i dobrze, że póki co wychodzimy z tego obronną ręką. Jestem osobiście przeszczęśliwy, ze gram drugi mecz po kontuzji. Już nawet dowiedziałem się od dziennikarzy, że miałem zakończyć karierę, a żaden lekarz tak nie stwierdził. Cieszę się, ale nie zapeszam, bo zawsze jak coś powiem o zdrowiu, to coś się dzieje - wyznał gracz bełchatowskiej Skry.

Michał Winiarski (z lewej) to jeden z tych siatkarzy PGE Skry, którzy wracają po poważniejszej kontuzji
Michał Winiarski (z lewej) to jeden z tych siatkarzy PGE Skry, którzy wracają po poważniejszej kontuzji

Ekipa z Bełchatowa właściwie od początku sezonu stale funkcjonuje w trybie dwóch meczów w tygodniu, co z pewnością utrudnia rekonwalescencję kontuzjowanych zawodników. Nasz rozmówca odniósł się i do tej kwestii.

- Coraz częściej władze układają taki regulamin, że nie ma gdzie złapać oddechu i słyszymy, ze jest coraz więcej kontuzji. Jesteśmy w sezonie przedolimpijskim i jeśli się nad tym nie zastanowimy, to będzie ciężko. Siatkówka jest chyba jedynym sportem, który gra na okrągło, przez cały rok, szczególnie jeśli chodzi o kadrowiczów. Mamy teraz święto, bo między meczem w Atlas Arenie a kolejną potyczką w lidze są 4 dni. Nie wiem, co my z tym wolnym czasem zrobimy - przyznał Winiarski z uśmiechem na twarzy.

Już w sobotę o 20:00 w Hali Energia bełchatowianie zmierzą się z wiceliderami PlusLigi, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Komentarze (0)