- Cały czas staramy się organizacyjnie, żeby było dobrze, choć nie wszystko jest jeszcze tak, jak być powinno - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty po ostatnim ligowym spotkaniu prezes Radosław Anioł. - Wiemy, w jakiej sytuacji byliśmy, ale patrzymy w przyszłość już tylko z pozytywnym nastawieniem - dodał działacz Lotto Chemika.
Drużyna jest coraz bliżej gry w fazie play off, a nie tylko o to, by po prostu utrzymać się w rozgrywkach. - Trudno przewidzieć, co nas czeka. Gramy z meczu na mecz. Jedziemy teraz do Bydgoszczy. Zagramy tam zaległe spotkanie. Będziemy walczyć o 3 punkty - ocenił Anioł.
Ogromnie dużo pozytywnych emocji wlały zawody z UNI, które przed tą kolejką plasowało się na 6 lokacie. - Cieszy wynik 3:0, ale to nie było tak ważne, jak 3 punkty. Zwłaszcza w sytuacji, w której się znajdujemy. Od miejsca 6 do samego dołu jest bardzo duży ścisk. Jak to się kolokwialnie mówi, to był mecz za 6 punktów. Wyprzedziliśmy zespoły z: Opola, Bydgoszczy i Wrocławia. To było dla nas najważniejsze - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
- Cieszy także gra zawodniczek. W końcu możemy normalnie potrenować 6 na 6. Po dwóch transferach Julki Orzoł i Kasi Partyki mamy skład, który może podnieść rywalizację na treningach - stwierdził prezes siatkarskiego klubu z Polic.
Anioł nie ukrywał rosnącej dumy z tego, jak wielką metamorfozę przeszedł zespół zaledwie w kilka miesięcy. - Do tego dążyliśmy. Na samym początku mówiłem, że naszym marzeniem jest pozyskanie jeszcze jednej przyjmującej, jeszcze dwóch zawodniczek, które można byłoby "dokoptować" do tego składu. Jestem dumny z tego zespołu. Budowaliśmy to z głową. Nie wykonaliśmy emocjonalnych ruchów. Czekaliśmy na rozwój zdarzeń i dzięki temu udało się zakontraktować 2 zawodniczki - podkreślił.
Kluczowe okazało się sprowadzenie kolejnej rozgrywającej. To zmieniło diametralnie sytuację Chemika. - Kasia rzeczywiście zmieniła oblicze drużyny, ale nie zapominajmy o Baić, która jest z nami od początku. Każdy sportowiec dobrze wie, że rywalizacja na treningach jest najważniejsza. Ania Fiedorowicz walczy z Julką Orzoł na lewym skrzydle. Nie tylko te dziewczyny z pierwszej szóstki pokazują się z dobrej strony, cały zespół pracuje na treningach i ma szansę gry. Przeciwko UNI pokazała się Viktoriia Lokhmanchuk. Jest jeszcze Julka Hewelt. W końcu mamy zespół - podsumował działacz.