Dwa - tylko tyle oficjalnych spotkań rozegrali siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk w obecnym sezonie na własnym terenie. Oba te pojedynki, przeciwko Vojvodinie Nowy Sad (Liga Mistrzów) oraz Łuczniczce Bydgoszcz (PlusLiga), zakończyły się ich pewnymi wygranymi 3:0. Na boiskach rywali ekipie z Pomorza nie szło już tak łatwo, lecz spośród siedmiu takich meczów (sześć w lidze i jeden w LM) wygrała ona aż pięć, z czego trzy w tie-breaku. Najcenniejszą wyjazdową wygraną odniosła bez wątpienia w sobotę w Kędzierzynie-Koźlu, zwyciężając właśnie 3:2 i pozbawiając ZAKSĘ miana niepokonanej.
- Spotkanie było bardzo trudne dla obu drużyn i miało, przede wszystkim dla nas, duże znaczenie dla układu tabeli. Na razie cały czas gramy na wyjazdach, a ciągłe przebywanie w autobusie, samolocie oraz w innych halach naprawdę komplikuje sytuację. Jestem bardzo zadowolony z chłopaków, ponieważ posiadam w składzie wielu zawodników, którzy potrafią podjąć rywalizację oraz wydatnie pomóc zespołowi. To dla nas niezmiernie ważne - wyjaśnił na pomeczowej konferencji Andrea Anastasi, szkoleniowiec Lotosu Trefla.
Z kolei kapitan gdańszczan, Bartosz Gawryszewski, podkreślił swoje duże zadowolenie z wyniku osiągniętego w hali Azoty, lecz zarazem wspomniał, że ma już przed oczami kolejne wyzwanie.
- Wiadomo, że ZAKSA znajduje się w tej chwili w czołówce PlusLigi, tak więc wywieźliśmy punkty z bardzo trudnego terenu. To już jednak przeszłość, zaraz czeka nas następny mecz w Lidze Mistrzów (03.12 przeciwko ACH Volley Lublana - red.) i to na nim trzeba się już skoncentrować - powiedział 30-letni środkowy.