MKS Będzin - Jastrzębski Węgiel: W pełnym dramaturgii spotkaniu lepsi Pomarańczowi

Po dwóch setach i początku trzeciej partii wydawało się, że Jastrzębianie gładko wygrają w Sosnowcu. Mając nóż na gardle będzinianie podnieśli się jednak z kolan, doprowadzili do tie-breaka, ale ostatecznie przegrali mecz 2:3.

Dla kompletnie przebudowanych zespołów z Będzina oraz Jastrzębia spotkanie w hali przy ulicy Żeromskiego w Sosnowcu miało być weryfikacją formy. Co więcej, dla wielu zawodników, którzy pojawili się na boisku mecz był debiutem w PlusLidze. W pierwszym spotkaniu obie drużyny chciały pokazać się z jak najlepszej strony, sprawiło, że kibice oglądali ciekawe widowisko.

Na początku premierowej odsłony w zagraniach obu zespołów można było zauważyć sporo niedokładności. Mimo nie najlepszego przyjęcia, uruchomić swoich środkowych od razu postanowił Piotr Lipiński, co przyniosło efekty (8:6). Po stronie będzinian dobrze spisywał się też Michał Żuk. Jego zagrywki oraz ataki pozwoliły gospodarzom wypracować przewagę. Dystans pomiędzy drużynami szybko jednak zmalał, kiedy w ofensywie skuteczność poprawił Jason De Rocco. Powoli jastrzębianie zaczęli przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Będzinianie nie potrafili za to uniknąć błędów, przez co goście mieli kilka piłek setowych. W decydujących akcjach dwa razy pomylił się Maciej Muzaj, ale set i tak padł łupem przyjezdnych, bo swoją szansę w ataku wykorzystał Toontje van Lankvelt (22:25).

Po ataku Macieja Pawlińskiego, asie Sebastiana Wardy i uderzeniu z drugiej piłki Lipińskiego MKS wyszedł na prowadzenie, które jednak szybko zostało zminimalizowane (8:7). W kolejnych akcjach gospodarze zaczęli wybijać ataki w aut. Po drugiej stronie siatki nie mylił się za to De Rocco, co zaowocowało przewagą przyjezdnych (12:16). Nieco ożywienia do gry będzinian wprowadzili Michał Kamiński i Jakub Peszko, którzy zmienili Piotrowskiego i Żuka. Przewaga Jastrzębskiego była jednak na tyle wysoka, że przy konsekwentnej grze De Rocco i Muzaja podopiecznym Tomasza Wasilkowskiego nie udało się już odrobić strat (20:25)

Wyrównane wymiany zapoczątkowały trzeciego seta. Walka toczyła się punkt, tylko błędny serwis Peszki sprawił, że to goście prowadzili na przerwie (7:8). Później jednak swój rytm gry narzucili Pomarańczowi. Dobrze wyglądała współpraca Michała Masnego ze skrzydłowymi, gra na bloku także była atutem siatkarzy Marka Lebedewa (9:16). Tygrysy co prawda uwijały się w obronie, ale nie potrafiły przekuć kontry w punkt. Większość "oczek" zdobywały po błędach rywala. W końcówce wyśmienicie spisywał się Muzaj, który nie tylko punktował w ofensywie, ale potrafił też zaserwować asa (17:21). Po jego akcjach w szeregach MKS-u nastąpiło przebudzenie. Przy zagrywkach Żuka Zagłębiacy odrobili większość strat. Gospodarze potrafili wykorzystać szanse na kontrze i w rezultacie mieliśmy zaciętą końcówkę (22:23). Atak Tijmen Laane doprowadził do pełnej zwrotów akcji walki na przewagi, którą po wypchnięciu piłki w blok-aut przez Kamińskiego wygrał MKS (29:27).

Od posłania dwóch asów seta rozpoczął Laane. Po nim równie trudne zagrywki wykonał Mariusz Gaca przez co gospodarze prowadzili (5:1). Dobry początek dodał graczom z Będzina pewności siebie. Dzięki temu grali swobodniej i skuteczniej (8:3). Pomarańczowi nie zamierzali się jednak poddawać i za sprawą uderzeń Wojciecha Sobali zaczęli zmniejszać dystans do rywali. Po bloku na Kamińskim był już remis, ale ostatecznie to MKS był lepszy na drugiej przerwie technicznej (16:15). Wynik oscylował wokół remisu do momentu, w którym asa posłał Laane. Po tym zagraniu Tygrysy wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do końca (25:21).

Fantastyczna zagrywka Kamińskiego i błędy własne jastrzębian pozwoliły MKS-owi zdobyć przewagę (4:2). Goście chcieli jednak za wszelką cenę wygrać, w obronie obijali się nawet o bandy reklamowe byleby tylko utrzymać piłkę w grze. Przyniosło to skutek w postaci wygranych kontr. Drużyny toczyły niezwykle zacięty bój, w którym niejednokrotnie potężnymi atakami wymieniali się Kamiński i Muzaj (8:7). Przy zagrywkach Masnego Ślązakom udało się jednak przejąć inicjatywę. Kiedy wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty jastrzębianie popełnili kilka błędów w ofensywie. W niezwykle ważnej sytuacji w aut zaatakował Muzaj i MKS miał już piłkę meczową (14:13). Będzinianie nie wykorzystali swojej szansy, co chwilę później się zemściło, bo punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Sobala (15:17).

MKS Będzin - Jastrzębski Węgiel 2:3 (22:25, 19:25, 29:27, 25:21, 15:17)

MKS Będzin: Pawliński, Lipiński, Baczkała, Piotrowski, Warda, Żuk, Kaczmarek (libero) oraz Peszko, Oczko, Kamiński, Gaca, Laane

Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Boruch, Masny, De Rocco, Van Lankvelt, Sobala, Popiwczak (libero) oraz Gil

MVP: 

Komentarze (0)