Mateusz Sacharewicz: Zabrakło nam chłodnej głowy, aby dobić rywala

W meczu 1. kolejki PlusLigi siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała postraszyli Lotos Trefl Gdańsk, ulegając dopiero w tie-breaku. Bardzo dobry mecz w nowych barwach rozegrał środkowy Mateusz Sacharewicz.

Faworytem piątkowego starcia byli niewątpliwie gdańszczanie, którzy kilka dni temu sięgnęli po Superpuchar Polski, pokonując w Poznaniu Asseco Resovię Rzeszów. Po pierwszym wygranym łatwo secie wydawało się, że podopieczni Andrei Anastasiego nie będą mieli żadnych kłopotów, aby w hali pod Dębowcem wypunktować BBTS Bielsko-Biała.

Tymczasem stało się zupełnie inaczej i to bielszczanie przejęli inicjatywę na boisku, prowadząc już 2:1. Jednak Lotos Trefl Gdańsk potrafił odrodzić się w czwartej i piątej odsłonie za sprawą znakomitych zmienników, a następnie wygrać cały pojedynek. - Można się zastanawiać czy być zadowolonym czy smutnym po tym spotkaniu. Oczywiście nikt się nie smuci. Myślę, że zagraliśmy fajny mecz. Przede wszystkim podnieśliśmy się po fatalnym pierwszym secie. Kolejne odsłony były super, ale zabrakło nieco doświadczenia, chłodnej głowy, aby dobić rywala i nie pozwolić mu się odrodzić. Moim zdaniem jest to dobry prognostyk na przyszłość. Jeżeli tak mają wyglądać nasze mecze, to jestem przekonany, że będziemy w stanie namieszać w PlusLidze - powiedział po pojedynku środkowy BBTS-u, Mateusz Sacharewicz.

Sporo odmiany w grze wicemistrzów kraju wniosło wejście najpierw Damiana Schulza a następnie Przemysława Stępnia. Ten pierwszy zapisał na swoim koncie dziewiętnaście punktów, kończąc mecz z 64 proc. skutecznością w ataku. Z kolei rozgrywający otrzymał statuetkę dla najlepszego zawodnika spotkania. Dobry mecz zagrał również Mateusz Mika, zdobywca dwudziestu sześciu "oczek".

- Właśnie w tym pojedynku gdańszczanie pokazali, że mają pełnowartościowy zespół, włączając w to rezerwowych. Każdy może wnieść coś od siebie i odmienić losy spotkania. Nie ma się co oszukiwać, ale przygotowywaliśmy się bardziej pod kątem Murphy'ego Troy'a a nie Damiana Schulza. Amerykanin grał zdecydowanie więcej, dlatego też na nim opieraliśmy naszą taktykę. Nie można jednak odmówić Damianowi tego, że zagrał świetne spotkanie i równie dobrze statuetka MVP mogłaby powędrować w jego ręce, bo bardzo pomógł swojemu zespołowi - dodawał.

fot. bbtsbielsko.pl
fot. bbtsbielsko.pl

Nowy środkowy BBTS-u Bielsko-Biała znakomicie zaprezentował się w swoim pierwszym pojedynku w nowych barwach klubowych. Oprócz 67 proc. skuteczności w ataku, Mateusz Sacharewicz zanotował także aż osiem punktowych bloków. Biorąc pod uwagę fakt, że cały zespół zdobył tym elementem dziesięć "oczek", to wynik jest tym bardziej imponujący.

- Dużo pracujemy nad tym elementem. Wiem, że jestem w stanie grać dobrze w bloku, tylko muszę cały czas go trenować. W zeszłym sezonie w Warszawie również mi to wychodziło. W czytaniu gry przeciwników dużo pomógł sztab szkoleniowy oraz przedmeczowa odprawa. Jeżeli wiem, co w danej sytuacji mam zrobić, to będę się tego trzymał. W tym meczu przyniosło to efekty i zobaczymy, co będzie dalej - ocenił siatkarz.

Bielszczanie przygotowywali się do właśnie rozpoczętego sezonu z dala od największych turniejów towarzyskich. Głównymi sparingpartnerami podopiecznych Krzysztofa Stelmacha były drużyny z Czech oraz Słowacji, z którymi rywalizowali w Bielsku-Białej oraz Ostrawie. - Dla nas samych nasza gra była wielką niewiadomą. Gdzieś z tyłu głowy siedziało nam, oczywiście nikogo nie obrażając, że turnieje, które rozegraliśmy w okresie przygotowawczym nie były z zespołami z najwyższej półki. Z drużyn z PlusLigi sparowaliśmy tylko dwukrotnie z MKS-em Będzin i raz z AZS-em Częstochowa. Sami nie wiedzieliśmy, jak to do końca będzie wyglądało. Mogło zdarzyć się tak, że młodsi zawodnicy wyjdą na boisko nieco wystraszeni swoim debiutem i do tego od razu w meczu z wicemistrzem Polski z kilkoma gwiazdami w składzie. Myślę, że w pierwszym secie miało to jakiś wyznacznik. Później powiedzieliśmy sobie parę słów i rzuciliśmy wszystko na szalę - podkreślał Sacharewicz.

Po starciu z Lotosem Treflem Gdańsk na ekipę z Podbeskidzia czeka kolejny wymagający rywal. Na Podpromiu BBTS Bielsko-Biała zmierzy się z mistrzem Polski. Jednak pozytywne nastawienie przed spotkaniem z Asseco Resovią Rzeszów może okazać się kluczowe. - Żaden mecz w PlusLidze nie będzie dla nas łatwy. Będą tylko pojedynki bardzo trudne i mega bardzo trudne. Jedziemy do Rzeszowa i nie mamy nic do stracenia. Przegramy w trzech setach i co się stanie? Nie sądzę, żeby ktoś się na nas obraził za to. Na pewno nie jedziemy tam z takim założeniem. Chcemy cieszyć się z każdego zdobytego punktu. Dla takich zespołów jak BBTS gra z Asseco Resovią powinna być jak wielkie święto. Tam jest wspaniały zespół, hala, kibice i ja jadę z nastawieniem, że w nagrodę za dobrą postawę mogę zagrać z mistrzami Polski - zakończył środkowy bielskiej drużyny.

Źródło artykułu: