Faworytem inauguracyjnego spotkania w Bielsku-Białej byli wicemistrzowie kraju, którzy kilka dni temu sięgnęli po Superpuchar Polski, pokonując po pięciosetowej walce Asseco Resovię Rzeszów. Z kolei forma bielszczan była dużą zagadką, bowiem przygotowywali się oni do sezonu z dala od większych turniejów towarzyskich, trenując głównie z przeciwnikami zza granicy.
Początek piątkowego pojedynku był bardzo nerwowy po stronie gospodarzy, którzy popełniali sporo błędów we wszystkich elementach. Zawodnicy Lotosu Trefla Gdańsk szybko zdołali wypracować sobie wysoką przewagę, którą utrzymywali aż do końca seta. Chociaż drużyna z Podbeskidzia starała się odrabiać straty, to było to niemożliwe przez mnożące się pomyłki przede wszystkim w polu serwisowym. Gdańszczanie nie mieli zamiaru wypuścić swojej szansy z rąk.
W szeregach podopiecznych Andrei Anastasiego świetnie spisywali się skrzydłowi, stanowiąc spore zagrożenie na siatce. I to właśnie brak skutecznego bloku w końcówce przesądził o zwycięstwie wicemistrzów Polski. Ostatni punkt padł po nieudanym zagraniu Bartłomieja Neroja, który zmienił na rozegraniu Grzegorza Pilarza (18:25).
Zupełnie inny przebieg miała druga odsłona pojedynku. Bielszczanie wyciągnęli wnioski z przegranej partii, wykorzystując swoje akcje w kontrataku. W obronie świetnie spisywał się nowy libero bielszczan Dan Lewis, dzięki któremu gospodarze mogli punktować na siatce. Sporą zasługę w zdobywaniu kolejnych "oczek" miał również środkowy Mateusz Sacharewicz, spisujący się bez zarzutu w bloku. Wysokie prowadzenie pozwoliło BBTS-owi Bielsko-Biała na spokojną grę w końcówce seta. Ostatecznie zbicie Bartosza Janeczka pozwoliło na doprowadzenie do remisu w meczu 1:1.
Podopieczni Krzysztofa Stelmacha w trzeciej partii poszli za ciosem. Nic nie zrobili sobie z kilku "oczek" przewagi, którą rywale osiągnęli na początku. Kolejne dobre bloki Mateusza Sacharewicza oraz skuteczna gra Marcina Wiki spowodowały, że bielszczanie byli w stanie przeciwstawić się przeciwnikom i narzucić swój rytm gry. Załamanie dyspozycji gospodarzy przyszło dopiero w końcówce. Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk zbliżyli się do BBTS-u Bielsko-Biała na jedno "oczko" po zagrywkach Mateusza Miki. Był to jednak tylko chwilowy zryw gości, którzy musieli uznać wyższość rywali, przegrywając 20:25.
Ekipa z Podbeskidzia kontynuowała swój marsz po zwycięstwo również w czwartym secie. Chociaż po początkowych problemach podopieczni Andrei Anastasiego zdołali doprowadzić do remisu i prowadzić wyrównaną grę z bielszczanami, to właśnie gospodarze wyglądali na bardziej zdeterminowanych. Jednak taktyka zespołu Krzysztofa Stelmacha posypała się w środkowej części tej odsłony. Gdańszczanie zaczęli mocniej serwować, czym zdecydowanie rozbili swoich rywali. Dobra dyspozycja wicemistrzów Polski pozwoliła im na doprowadzenie do wyrównania w meczu 2:2.
Tie-break rozpoczął się od wyrównanej walki punkt za punkt. Żadna z drużyn nie miała zamiaru odpuszczać, mając w perspektywie pierwszą wygraną w obecnym sezonie PlusLigi. Tuż przed zmianą stron, dwupunktowe prowadzenie osiągnęli zawodnicy BBTS-u Bielsko-Biała, których do walki poderwał Bartosz Janeczek. Tymczasem po chwili na tablicy wyników widniał już rezultat korzystny dla Lotosu Trefla Gdańsk. I to właśnie podopieczni trenera Anastasiego zachowali więcej zimnej krwi w końcówce, zwyciężając 15:9.
BBTS Bielsko-Biała - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (18:25, 25:17, 25:20, 18:25, 10:15)
BBTS: Pilarz, Wika, Sacharewicz, Janeczek, Kapelus, Krulicki, Lewis (libero) oraz Gryc, Neroj, Kwasowski.
Lotos: Falaschi, Hebda, Ratajczak, Troy, Mika, Ratajczak, Gacek (libero) oraz Dębski, Schwarz, Grzyb, Stępień, Schulz.
MVP: Przemysław Stępień (Lotos Trefl Gdańsk)
Oto rozkład punktów:
Falaschi, Gawryszewski (7), Troy (10), Ratajczak (3), Mika (26), Hebda (10), Gace Czytaj całość