PGE Skra Bełchatów - Panathinaikos Ateny 3:1 (25:21, 25:23, 17:25, 25:17)
Skra: Falasca, Wlazły, Antiga, Murek, Możdżonek, Pliński, Gacek (libero) oraz Kurek, Dobrowolski, Bąkiewicz, Jarosz
Panathinaikos: Depestele, Agamez, Herpe, Andrae, Andreadis, Gerić, Stefanou (libero) oraz Psarras, Lappas, Kyriazis
Pierwszy set okazał się niezwykle zacięty. Niemal do samego końca na prowadzeniu był Panathinaikos. W Greckim zespole skutecznie atakowali Andrae oraz Agamez. Było tak aż do stanu 14:18 kiedy to szaleńczy pościg rozpoczęła Skra. Bełchatowianom bardzo pomógł atakujący "Koniczynek". Nie wytrzymał on presji i popełniał masę błędów. Kapitalnie blokował Daniel Pliński. Ostatecznie "żółto-czarni" wygrali 25:21.
We wtorkowy wieczór na świat przyszedł Arkadiusz Wlazły. Być może jest to historyczna chwila dla polskiej siatkówki i w przyszłości syn Mariusza pójdzie w jego ślady. Kto wie? Wiadomość o nowym członku rodziny nie pomogła Wlazłemu w meczu. Mimo, że nie można wypowiedzieć się negatywnie o jego grze to bełchatowskiemu atakującemu brakowało przysłowiowego "błysku".
W kolejnej partii znów emocji było pod dostatkiem. Kibice mogli oglądać grę punk za punkt i żadnej z drużyn nie udało osiągnąć się większej przewagi. W obronie wręcz genialnie grał Piotr Gacek. Zawodnik ten jest ważnym ogniwem w Skrze. W poprzednim sezonie bełchatowianom brakowało stabilnego gracza na tej newralgicznej pozycji. Teraz wszystko wygląda jak należy. Końcówka ponownie należała do polskiego zespołu. Znów mylił się Agamez, a Wlazły i spółka bezlitośnie wykorzystali słabość ateńczyków.
O tym, że w siatkówce wynik zmienia się jak kalejdoskopie dobitnie przekonaliśmy się w trzeciej odsłonie meczu. Tym razem na fali byli Grecy. Paradoksalnie najwięcej kłopotów sprawiał… Agamez. Kolumbijczyk podenerwowany wcześniejszymi pomyłkami obudził w sobie sportową złość. "Koniczynki" wygrały i to wyraźnie, bo aż różnicą ośmiu punktów.
Czwarta i ostania partia bez historii. Zespół Castellaniego prowadził przez cały set aby ostatecznie wygrać 25:17. W hali zapanowała wielka radość. Panathinaikos do Grecji powróci na tarczy, a bełchatowianie niemal zapewnili już awans do kolejnej rundy.
Środa dla "żółto-czarnych" okazała się niezwykle szczęśliwa. Awans jest na wyciągnięcie ręki, a forma cieszy i to bardzo. Kolejny mecz z VfB Friedrichshafen będzie bardzo trudny, jednak przy formie jaką prezentuje w tej chwili Skra o wynik możemy być spokojni.