- W pewnym momencie uciekły nam te dwa sety, ale nie poddaliśmy się. Wierzyliśmy, że możemy wrócić do gry. Na boisko wszedł Rafał Buszek i skończył prawie wszystkie piłki, jakie dostał, a nie były one łatwe. Pokazaliśmy, że jesteśmy jedną drużyną, że każdy walczy za każdego i wierzę, że tak będzie już do końca sezonu reprezentacyjnego - wyraził swoje nadzieje Mateusz Mika.
[ad=rectangle]
Po dobrych występach w zeszłym roku w kadrze narodowej oraz udanym sezonie klubowym w wykonaniu siatkarza, wiele osób wierzy, że stanie się on jedną z kluczowych postaci biało-czerwonej reprezentacji. Tym bardziej, że rozbrat z kadrą ogłosił, po wygraniu mistrzostw świata, Michał Winiarski, który przez wiele lat był jednym z motorów napędowych tego zespołu. - Wiedzieliśmy, że pojawimy się w innym składzie na zgrupowaniu, ale znamy się nawzajem i wiemy, że możemy na siebie liczyć. Jeśli komuś coś nie wychodzi to koledzy mu pomagają. Sam robię, co w mojej mocy. Staram się kończyć jak najwięcej ataków, ale nie myślę o tym za dużo, bo nie chcę nakładać na siebie jakiejś niepotrzebnej presji. Cieszę się z tego, że mogę grać w siatkówkę, przyjemnie mi się gra, sprawia mi to radość i niech tak zostanie, a będzie dobrze - stwierdził 24-latek.
Jednym z plusów polskiego teamu, jest jak twierdzi rozmówca, wyrównany skład. Wszyscy powołani siatkarze są najlepsi w tym, co robią i są gotowi pomóc zespołowi w każdej sytuacji. - Mamy równą drużynę. Zmiennicy są gotowi nam pomóc, jeśli gra nie układa się tak, jak powinna. W innym spotkaniu to ja mogę stać w kwadracie dla rezerwowych i bardzo dobrze! To jest reprezentacja, mamy sobie pomagać i wzajemnie się wspierać. Mamy mocną grupę zawodników, Mateusz Bieniek już pokazał, że świetnie rokuje na przyszłość. To nie jest tak, że w Polsce brakuje dobrych graczy, wręcz przeciwnie, jest sporo siatkarzy o wspaniałych umiejętnościach, co zostało już udowodnione, chociażby w tych dwóch meczach. Pokazaliśmy, że będziemy walczyć do końca i to w każdym starciu. Oczywiście liczymy się z tym, że któryś z rywali może okazać się lepszy, ale nie będziemy wtedy schodzić z boiska z opuszczonymi głowami, damy z siebie wszystko - zapowiada przyjmujący.
Kolejną reprezentacją, z jaką przyjdzie się mierzyć Biało-Czerwonym będzie reprezentacja Iranu. Rok temu mecze między tymi dwoma ekipami były bardzo zacięte i nie sposób było wyłonić zwycięzcę. Tym razem może być dokładnie tak samo. - To będą już kompletnie inne pojedynki. Wiadomo, że Irańczycy mają znakomitego rozgrywającego, więc jeśli nie odrzuci się ich od siatki to później ma się problem z zablokowaniem tych zawodników lub podbiciem ich ataków. Oni bazują na swojej skoczności i dynamiczności, z tego względu będziemy starali się pogonić ich zagrywką i później wygrać.
Z Gdańska polscy siatkarze udadzą się do Częstochowy, by w tamtejszej hali rozegrać kolejne mecze. - Lubię tę halę, miałem okazję tam grać w czasie sezonu ligowego. Mam nadzieję, że przyciągniemy do niej rzesze fanów, trybuny się zapełnią, a doping poniesie nas do zwycięstwa - zakończył Mateusz Mika.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)