PGE Skra Bełchatów w 2015 roku radzi sobie rewelacyjnie. Ekipa Miguela Falaski w styczniu i lutym nie przegrała ani jednego spotkania, wygrywając osiem razy w lidze, dwukrotnie w rozgrywkach o Puchar Polski i trzykrotnie na arenie międzynarodowej. Jedynie w pięciu z trzynastu tegorocznych spotkań bełchatowianie oddali rywalom po jednym secie. Pozostałe mecze wygrywali 3:0.
[ad=rectangle]
Właśnie takim rezultatem zakończyła się również zeszłotygodniowa rywalizacja lidera PlusLigi z mistrzem Italii. Spotkanie w Civitanova było pokazem siły ekipy z Polski. Obserwatorzy nie mieli wątpliwości, a wynik i statystyki tylko potwierdziły, że PGE Skra w każdym elemencie gry zdominowała utytułowanego rywala. Rewelacyjne 66 proc. skuteczności to zasługa koncertowej gry Nicolasa Uriarte, ale też znakomitej postawy wszystkich jego kolegów. Rywale w całym, zaskakująco krótkim spotkaniu, zdołali postawić tylko trzy punktowe bloki i zagrać jednego asa, a w trzecim secie łącznie zdobyli zaledwie 13 oczek!
Trzeba jednak pamiętać, że Cucine Lube Banca Marche w starciu z zespołem z Bełchatowa wystąpiła osłabiona. W ekipie z Trei zabrakło Bartosza Kurka, który w ostatnim czasie, gdy tylko mógł grać, udowadniał, że jest jednym z najsilniejszych punktów swojego zespołu. W czwartkowym rewanżu polski przyjmujący będzie już do dyspozycji trenera Alberto Giulianiego i na pewno zrobi wszystko, by łódzka widownia, która nie miała okazji podziwiać go podczas rozgrywanych w tym mieście mistrzostw świata siatkarzy, zapamiętała go jak najlepiej.
Dobrą dyspozycję 26-letni zawodnik potwierdził w miniony weekend w starciu z Revivre Milano, zdobywając 11 punktów przy ponad 60-procentowej skuteczności. W meczu z drużyną z Mediolanu Kurek od początku drugiego seta zmienił słabo spisującego się Jiriego Kovara, który w pierwszym spotkaniu z PGE Skrą też się nie popisał. Wydaje się, że w takiej sytuacji Polak może liczyć w Atlas Arenie na grę od pierwszej minuty.
Goście mierzyć będą musieli się w czwartek nie tylko ze znakomicie dysponowanym rywalem, ale również z dwunastoma tysiącami kibiców, którzy wypełnią halę po brzegi, by wspierać mistrza Polski. Za sobą będą mieli również podróż z Włoch, więc okoliczności sprzyjać im nie będą. - Teraz to oni będą musieli podróżować. My wycieczkę już odbyliśmy, dwukrotnie pobudka o godz. 5:00, wyjazd na lotnisko, a następnie trzy godziny autokarem - to nie było zbyt fajne. Umieliśmy sobie mimo wszystko poradzić. Jesteśmy pozytywnie i bojowo nastawieni do tego meczu, więc mam nadzieję, że zagramy dobre spotkanie - zaznacza Karol Kłos.
- Myślę, że ten pierwszy mecz pozwolił nam uwierzyć w swoje umiejętności. Czasem potrzebna jest iskra, która pozwoli osiągnąć jeszcze lepsze wyniki. Wskoczyliśmy na wyższy poziom. Przed nami dwa ostatnie miesiące tego sezonu, dlatego trzeba prezentować się coraz lepiej, aby wygrać wszystko, co tylko możliwe - przyznaje z kolei Facundo Conte, dając do zrozumienia, że występ w Trei nie był wcale szczytem możliwości jego i kolegów.
I choć PGE Skra po pierwszym spotkaniem jest zdecydowanym faworytem do awansu, to musi mieć się na baczności, bo rywal wciąż dysponuje sporym potencjałem sportowym i może być w Łodzi naprawdę groźny, zwłaszcza, że od początku spotkania grać będzie z nożem na gardle.
- W mojej karierze zagrałem wiele ważnych meczów i mogę powiedzieć, że w starciu takim, jakie czeka nas w czwartek, musimy wejść na boisko skupieni tylko na grze. Kilka razy grałem w Polsce i wiem, że będzie to dla nas ciężka przeprawa. Pełna hala, bardzo głośni kibice - to dodatkowo zmobilizuje naszych przeciwników. Czeka nas niezwykle trudny mecz. Skra gra bardzo dobrą siatkówkę. W Włoszech jest tylko kilka zespołów, które potrafią grać na takim poziomie. My jednak mamy świadomość swojej siły i zrobimy wszystko, aby pozostać w Lidze Mistrzów, wygrywając 3:0 albo 3:1 a potem zdobywając złotego seta. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli - deklaruje włoski weteran Alessandro Fei.
Emocji w Łodzi nie powinno więc zabraknąć. Zwycięzca tej rywalizacji w kolejnej fazie rozgrywek, już w walce o awans do Final Four Ligi Mistrzów zmierzy się z wygranym drugiej włosko-polskiej pary, czyli Sir Safety Perugia, które pokonało w dwumeczu Jastrzębski Węgiel.
PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Banca Marche Treia / czwartek 18.02.2015 r., godz. 18:00