Marta Kośmicka: Już na początku roku zmierzyliście się z wymagającym przeciwnikiem - Lotosem Treflem Gdańsk. Mieliście wiele szans, aby zakończyć to spotkanie szybciej, a przede wszystkim wygrać. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Andrew John Nally: Jesteśmy na dobrym poziomie od początku trwania ligi. Mamy wielu zawodników, którzy wchodzą na boisko i są w stanie pociągnąć naszą grę. Całe spotkanie oceniam bardzo wysoko. Szkoda, że nie umieliśmy wykorzystać swoich szans. Mieliśmy wiele możliwości do zmiany wyniku i zakończenia meczu szybciej. Jestem niepocieszony z tego powodu, ale to tylko udowadnia, na jak wysokim poziomie jesteśmy w stanie grać. Mam nadzieję, że tak właśnie będziemy walczyć z najlepszymi drużynami ligi.
[ad=rectangle]
W trakcie spotkania obydwie drużyny popełniły 35 błędów w polu serwisowym. Co było tego przyczyną?
- W pierwszych setach w całości wypełnialiśmy założenia taktyczne związane z zagrywką. Dokładnie wiedzieliśmy, jaki serwis mamy wykonać i na kogo go skierować. Zbliżając się do końca spotkania pozostaliśmy w lekkim impasie. Będąc mało dokładni, zmarnowaliśmy kilka dobrych momentów. Tak właśnie się dzieje, gdy traci się koncentrację. Nasze błędy się namnażały, a przeciwnik zaczął sprawiać coraz więcej kłopotów. Jestem trochę zły, ale mam świadomość, że jest to ważny element, nad którym cały czas musimy pracować. Z pewnością jest także dużo aspektów, które od początku do końca wychodzą nam dobrze. Z tych pozytywów musimy się cieszyć i pełni nadziei iść do przodu.
Czy to, że aktualnie pojedynki Lotosu Trefla Gdańsk z Transferem Bydgoszcz są najbardziej widowiskowe świadczy o podobnym potencjale obydwu drużyn?
- Jesteśmy w stanie prowadzić ciekawe dla oka pojedynki. Cała liga pokazuje jak interesujące mogą być nawet te, nie do końca hitowe spotkania. Rozegrane pięć setów z Lotosem uwidacznia, jak duża rywalizacja panuje w PlusLidze. To cieszy, jednak ciągle uważam, że to my powinniśmy lepiej wykorzystać nadarzające się okazje.
Rozpoczęliście Nowy Rok porażką. Ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?
- Nie, nie jestem przesądną osobą. Spotkanie rozgrywane na początku roku było tylko kolejnym w całej lidze, także nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Po porażce musimy, jak zawsze, zobaczyć co poszło nie tak, ciężej pracować nad słabszymi elementami i kontynuować walkę z kolejnymi zespołami. To, że jeszcze nie mamy zwycięstw w roku 2015, świadczy tylko o tym, że mamy dopiero styczeń (śmiech). Ale w niedługiej przyszłości to się zmieni. Niech reszta drużyn uważa na nas w play-offach, bo jesteśmy bardzo dobrym kolektywem. Z pewnością chcemy jeszcze namieszać.
W takim razie może przerwa świąteczno-noworoczna wybiła was lekko z rytmu? Na początku meczu na boisku widoczny był chaos.
- Przerwa świąteczna zawsze odgrywa dużą rolę w grze na początku roku. Wielu zawodników jedzie do swoich rodzin i chce na chwilę zapomnieć o siatkówce. Tracimy także pewien rytm i rutynę grania w zespole. Z pewnością chaos na boisku widoczny był po obu stronach siatki. Nie można jednak nikogo z tego powodu winić. Takie spotkania zdarzają się co roku. Nie mogę powiedzieć, że było to widowisko na najwyższym poziomie. Mogliśmy zagrać zdecydowanie lepiej, ale i tak nie wyglądało to najgorzej. Teraz przed nami okres ponownego zgrywania się. W nadchodzących tygodniach z pewnością nasz poziom gry wzrośnie.
Przed wami mecz z AZS-em Częstochowa. Jest to przeciwnik, z którym nie tak dawno uporaliście się w ramach Pucharu Polski. Będzie to możliwość na podbudowanie się?
- Mecz z Częstochową także będzie wymagający. Mają w swoich szeregach przecież nowego zawodnika (Guillaume Samica - przyp. red). Musimy się na niego dobrze przygotować. Spodziewamy się ciężkiej przeprawy, pomimo iż regularnie z nimi wygrywamy. Będziemy grali na własnym boisku, to da nam większą pewność siebie.
Pod koniec stycznia najprawdopodobniej ponownie rozegracie mecz z gdańskim Treflem. Pojedynek ten będzie ważył wasze dalsze losy w Pucharze Polski. Zrewanżujecie się za dwie ostatnie porażki?
- Dokładnie, chcemy wreszcie odegrać się na Lotosie. Mam nadzieję, że w trakcie kolejnej potyczki to my wyjdziemy z niej zwycięzcy. Bardzo cieszą mnie pojedynki z takim przeciwnikiem, jestem wręcz podekscytowany. Jeśli gramy na odpowiednim poziomie, ciekawe rzeczy mają miejsce na boisku. Wierzę, że w końcu na naszych twarzach będą widnieć uśmiechy.