Podopieczne norweskiego szkoleniowca Tore Aleksandersena w spotkaniu z Budowlanymi Łódź zaprezentowały znacznie lepszą dyspozycję niż w ostatnich pojedynkach. Zawodniczki Impelu Wrocław, zgarniając trzy punkty w starciu z łodziankami, awansowały na czwartą pozycję w tabeli i wciąż nie tracą kontaktu ze ścisłą czołówką Orlen Ligi. - Zagrałyśmy bardzo dobry mecz, wreszcie możemy się cieszyć. Myślę, że ograniczyłyśmy błędy i to było podstawą naszej gry. Oby tak dalej, oby skończyła się już zła passa, która nam towarzyszyła ostatnio - cieszyła się Monika Ptak, środkowa wrocławianek.
[ad=rectangle]
Po pewnym zwycięstwie Impelek 25:15 w partii numer jeden, w drugiej odsłonie do głosu doszły Budowlane. Siatkarki trenera Błażeja Krzyształowicza w końcówce drugiego seta zdołały odskoczyć rywalkom na kilka "oczek". Łodzianki utrzymały niewielką przewagę do końca i urwały partię wicemistrzyniom kraju. - Wynikało to głównie z tego, że przeciwniczki zaczęły lepiej grać. Może my zaczęłyśmy popełniać więcej błędów, nie widziałam jeszcze statystyk, dlatego na gorąco trudno to przeanalizować. Przegrana w drugim secie nie była związana z rozluźnieniem i jednocześnie myśleniem, że przeciwnik jest słabszy od nas - stwierdziła była zawodniczka PGNiG Nafty Piła.
Wiele elementów siatkarskiego rzemiosła uległo zdecydowanej poprawie, porównując do starć z Volero Zurych i Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna. Kluczem do odniesienia sukcesu w starciu z łodziankami okazał się serwis, który w decydujących momentach przechylał szalę na stronę Impelu. - Zagrywka miała ogromny wpływ, bo od serwisu zaczynało się właściwie wszystko. Jeżeli odrzuci się przeciwnika od siatki, ułatwia to znacznie grę. Nasza zagrywka stała na dobrym poziomie, wiadomo, zdarzały się błędy, ale były one związane z ryzykiem - podkreśliła Ptak.
Środkowa wrocławskiego zespołu nie chciała wracać do bardzo nieudanego spotkania Ligi Mistrzyń z Volero, jednak zwróciła uwagę na problem zespołu Tore Aleksandersena, który w dużej mierze miał wpływ na rezultat niedawnego pojedynku z Muszynianką. - Spotkanie w Zurychu było tak dawno, że już o nim zapominamy. Natomiast z Muszyną pojawiło się zbyt dużo naszych prostych błędów i to zaważyło na końcowym rezultacie - zakończyła.