Jakub Wachnik: Czekałem na tę szansę

Leworęczny przyjmujący był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem Cerrad Czarnych w środowym spotkaniu z Lotosem Treflem. - W końcu dostałem swoją szansę, czekałem na nią trzy mecze - powiedział.

Dopiero w trzecim spotkaniu bieżącego sezonu PlusLigi Jakub Wachnik otrzymał szansę zaprezentowania swoich umiejętności. W dwóch wcześniejszych pojedynkach, z Effectorem Kielce i MKS-em Banimex Będzin, jego wejścia nie były konieczne. Dobrze spisywali się bowiem podstawowi przyjmujący, Wojciech Żaliński i Dirk Westphal. W środowym starciu z Lotosem Treflem Gdańsk Niemiec grał jednak na tyle słabo, że już pod koniec pierwszego seta został zmieniony przez leworęcznego zawodnika.
[ad=rectangle]
Wychowanek Czarnych wykorzystał swoją szansę, notując dobre wejście i zapisując na swoim koncie 18 punktów. Była to druga najlepsza zdobycz, po Bartłomieju Bołądziu. Gospodarze prowadzili już 2:1, jednak nie poszli za "ciosem". - Była okazja, by wygrać ten mecz, tak samo Trefl miał swoje szanse. Spotkanie na pewno było bardzo wyrównane - podkreślił Wachnik po zakończeniu zawodów.

Radomianie mogą żałować przede wszystkim czwartej partii. - Nie wykorzystaliśmy swojej szansy, może zabrakło trochę koncentracji, kilka prostych błędów z naszej strony, a potem wszystko stanęło - przyznał przyjmujący. W środowy wieczór atakował ze skutecznością 52 procent, zanotował asa serwisowego i punktowy blok. W piątej odsłonie nie ustrzegł się jednak błędów, jak cała drużyna prowadzona przez Roberta Prygla.

Wachnik mógł być zadowolony ze swojego środowego występu
Wachnik mógł być zadowolony ze swojego środowego występu

W ogólnym rozrachunku gospodarze popełnili dużo więcej pomyłek od rywali. - Wiadomo, że tie-break to jest loteria, ten, kto popełni mniej błędów, ten wygrywa. My popełniliśmy ich więcej, dlatego przegraliśmy to spotkanie 2:3. Cieszymy się z tego jednego punktu, ale jest niedosyt - zaznaczył.

W poprzednim sezonie Wachnik wybiegał w pierwszej "szóstce" Cerrad Czarnych i był jedną z pierwszoplanowych postaci w zespole. W bieżących rozgrywkach konkurencja na przyjęciu jest dużo większa. Jak w tej nieco innej rzeczywistości odnajduje się sam zawodnik? - Przede wszystkim cieszę się z tego, że dostałem swoją szansę, bo czekałem na nią trzy mecze. Myślę, że udało mi się pomóc drużynie. Niewiele zabrakło, abyśmy wygrali to spotkanie. Jeśli chodzi o moje wejście, to jestem zadowolony z tego, że mogłem dograć mecz do końca - odpowiedział.

Zmagania PlusLigi nabierają tempa. Już w najbliższą sobotę radomianie udadzą się do Częstochowy, aby zagrać z tamtejszym AZS-em. W najbliższych kilku tygodniach mecze będą rozgrywane co trzy, cztery dni. Jak w odpowiedni sposób odnaleźć świeżość przy takim natężeniu gier? - Raczej jest już tylko regeneracja i odpowiednia odnowa. Wiadomo, że mecze są rozgrywane dwa razy w tygodniu. Mamy jednak wyrównany skład - zwrócił uwagę Wachnik.

Wejście 21-latka w starciu z gdańszczanami potwierdziło, że na każdej pozycji Czarni mają niemalże równorzędnych zawodników. - To spotkanie zresztą pokazało, że zarówno ja, jak i Dirk oraz Wojtek możemy śmiało grać. Na pewno będzie to naszym atutem. Sezon jest długi, dużo meczów do rozegrania. Ten, kto wytrzyma fizycznie, będzie miał większą przewagę - zakończył.

Komentarze (0)